Włosi chcą ostrzej karać kierowców i zarejestrować hulajnogi elektryczne. Nowe propozycje trafiły do parlamentu
Włochy to ciekawy kraj, ponieważ z jednej strony na tamtejszych drogach ruch reguluje się sam na podstawie tego, kto ma więcej pewności siebie, a z drugiej - właśnie zaproponowano tam ogromne kary za korzystanie z telefonu w trakcie jazdy. Będzie można za to mieć nawet przymusowy odpoczynek od poruszania się motocyklem czy samochodem.
Dotychczas kary za korzystanie z telefonu w trakcie jazdy wynosiły w słonecznej Italii od 165 do 660 euro, co w przeliczeniu na złotówki już stanowi niemałą kwotę, ale teraz mogą być jeszcze wyższe. Według propozycji próg będzie zaczynał się od 422 euro, a górne widełki ustalono na 1697 euro. W przypadku recydywy kara może wynieść nawet 2588 euro. Policja może też zawiesić uprawnienia na okres do 3 miesięcy.
To jednak nie koniec ciekawostek, ponieważ za parkowanie na miejscach dla niepełnosprawnych kierowcy samochodów zapłacą 990 euro, a motocykliści będą musieli zapłacić 660 euro. Za blokowanie wysepek autobusowych będą grozić kry od 165 do 660 euro. Ciekawostką jest też to, że choć we Włoszech można mieć 0,5 promila i nadal wsiąść za kółko, to jeśli ktoś zostanie złapany z przekroczonym limitem, to już do końca życia będzie obowiązywać go równe zero i będzie musiał zamontować alkolock.
Oprócz tego Włosi chcą dożywotnio odbierać prawo jazdy za najcięższe przewinienia, wprowadzić strefy z priorytetem dla rowerzystów i ograniczeniem prędkości 30 km/h (skądś to znamy). Zostanie też wprowadzone obowiązkowe używanie kasków i rejestracja hulajnóg elektrycznych. Ewentualne wprowadzenie zmian ma być poddane głosowaniu w październiku.
Oczywiście zaraz polscy aktywiści różnej maści podniosą alarm, że Włosi chcą ostro podwyższyć kary, więc może my też powinniśmy. Problem polega jednak na tym, że np. tamtejsza policja potrafi jednego dnia chwalić się, że w danej dzielnicy przeprowadziła akcję zatrzymywania motocyklistów, którzy jeżdżą bez kasków, a następnego widzi się ludzi jeżdżących bez kasków beztrosko wymijających radiowóz, a policjanci nic sobie z tego nie robią.
Ewentualna zmiana nawyków i myślenia włoskich kierowców będzie wymagała dużo konsekwentnej pracy. Oczywiście Polska też była drogowym dzikim zachodem i wszyscy dawali na to ciche przyzwolenie, a teraz doszliśmy do punktu, gdzie kierowcy donoszą policji na innych kierowców, kiedy ci np. wyprzedzają w niedozwolonym miejscu lub wykonują inne groźne manewry. Jednocześnie wcale nie oznacza to poprawy bezpieczeństwa w postaci drastycznego zmniejszenia liczby wypadków, co widzimy w corocznych statystykach policji.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze