Właściciel Tesli próbował zaoszczędzić na prądzie. Trick się nie udał i został wyrzucony z pola namiotowego
Nowe technologie to nowe problemy, a historia pewnego właściciela Tesli może nam uzmysłowić, że z chwilą, gdy samochody i motocykle elektryczne zaczną dominować nad konwencjonalnymi pojazdami, żadne gwiazdko elektryczne nie zostawimy bez nadzoru lub dodatkowego zabezpieczenia.
Opisana przez Spidersweb.pl historia dotyczy pewnego właściciela Modelu 3, który został wyrzucony z pola namiotowego w Łebie, bo w ukryciu ładował swój samochód przyłączem przeznaczonym dla namiotu.
Aby rzecz się nie wydała, sprytny biwakowicz postawił duży namiot, do którego… schował samochód. Sztuczka się nie udała, bo pojazd nieznacznie wystawał, co zostało zauważone przez obsługę.
Smaku sprawie dodaje fakt, że regulamin campingu jasno zabrania "ładowania pojazdów elektrycznych poza miejsce do tego wyznaczonym", a właściciele dodatkowo uruchomili na terenie obiektu punk ładowania pojazdów elektrycznych z gniazdem 230V 16A. Ale oczywiście z osobnym licznikiem i inną stawką.
Mówiąc krótko, właściciela Tesli Model 3 stać było na samochód, którego ceny zaczynają się od 200 tys. złotych, ale postanowił zaoszczędzić parę złotych, kradnąc prąd.
Być może sprawa w ogóle nie nabrałaby rozgłosu, gdyby nie mściwość wczasowicza, który postanowił wystawić na stronie Google negatywny komentarz campingu. Listę żalów o "brak papieru" i "brud" uzupełnił zdaniem: "Personel pod nieobecność właścicieli chodzi po namiotach, sprawdzając, kto, co ma podłączone do prądu".
Właściciele obiektu ustosunkowali się do tej opinii, podsumowując opis sytuacji w następujący sposób "Porada: kupić tańszy samochód i uczciwie go ładować".
Jak uważacie, właścicieli Tesli Model 3 skorzysta z tej porady, czy raczej kupi większy namiot?
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze