Sądy będą karać grzywną 30 tys. złotych za drobne przewinienia? To możliwy efekt uboczny rządowego projektu
Na fali ostatnich, tragicznych w skutkach wypadków drogowych, szczególnie lipcowej tragedii w Stalowej Woli, której wynikiem była śmierć rodziców trójki dzieci, rząd zapowiedział zaostrzenie kursu wobec piratów drogowych i pijanych za kółkiem.
Propozycje rozwiązania problemu padły niemal natychmiast, ale czy przygotowane przez rządzących reperkusje uderzą w sprawców najgroźniejszych zdarzeń? A może w zwykłych kierowców, którzy po prostu popełnili drobny błąd na drodze?
Bez wątpienia obowiązujący dotychczas taryfikator mandatów był nieaktualny. 500 zł mandatu, a nawet 1000 zł przy połączeniu kilku wykroczeń, to kwota niewiele wyższa od sumy jaką muszą zapłacić za komplet wycieraczek posiadacze droższych aut.
Rządowa propozycja podwyższenia kwoty najwyższego mandatu do 5 tys. złotych wydaje się słuszna, ale przecież zmiany na tym się nie kończą, bo kierowcy mogą być zmuszeni do wyłożenia nawet 30 tys. złotych, a to wydatek, który dla wielu Polaków jest równy lub większy od ich wielomiesięcznych zarobków.
Oczywiście godzimy się z tym pomysłem, bo spodziewamy się, że powyższe kary dotkną jedynie sprawców najpoważniejszych wykroczeń. Tyle, że tak nie jest. Dlaczego?
Chodzi o to, że podniesienie maksymalnej grzywny dotyczy nie tyko skrajnych przypadków wykroczeń, ale też takich przewinień jak ignorowanie znaków i sygnalizacji świetlnej albo przekroczenie prędkości. Nie jest powiedziane, że sąd sięgnie po karę w wysokości 30 tys. złotych za przejazd na czerwonym świetle, ale będzie miał taką możliwość. Czy to nie za daleko posunięta surowość, nawet jeśli liczmy na sprawiedliwy wyrok sędziów?
To nie koniec listy przypadków, w których może zostać orzeczona kara 30 tys. zł. Takie samo ryzyko grozi nam za tamowanie ruchu, niezachowanie ostrożności przy korzystaniu z dróg wewnętrznych i kierowanie niedoświetlonym pojazdem.
W niektórych przypadkach może dojść do jeszcze dziwniejszych i kuriozalnych sytuacji, np., gdy sprawcy poważnych obrażeń ofiary wypadku drogowego zostanie ukarany karą pozbawienia wolności w zawieszeniu i niższą karą finansową niż kierujący, który spowoduje niewielki uszczerbek na zdrowiu poszkodowanych. Takie są efekty pisania pośpiesznych, byle jakich przepisów pod wpływem bieżących wydarzeni.
Na szczęście jest jeszcze czas, aby naprawić te niedociągnięcia. Ale do tego potrzeba uporządkowania wielu kwestii i analizy problemów ze strony karnistów i ekspertów prawa drogowego, a nie decyzji politycznych.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze