Wyścig rozpoczął się z wyznaczonej linii startu. Przez pierwsze kilkanaście metrów rywalizacja była wyrównana. Koń rozpędzał się w tempie zbliżonym do motocykla. Jednak po pierwszych kilkunastu metrach motocykl zaczął zyskiwać przewagę. Koń, przygotowując się do pierwszego skoku, musiał ograniczyć szybkość. W efekcie już pierwszą szykanę jako pierwszy minął motocykl.

Na kolejnych przeszkodach przewaga motocykl się powiększała. Po minięciu półmetka motocykl miał już kilka sekund przewagi nad koniem. Przewaga ta rosła aż do mety, która motocykl minął po czasie 0:38:27. Koń zjawił się na mecie po czasie 0:48:94.

Jedynym momentem, w którym przebieg wyścigu mógł ulec zmianie, były beczki. Otóż jedna z beczek wyskoczyła z ziemi w momencie, gdy przelatywało nad nią tylne koło motocykla. Koło zostało podbite do góry, a Łukasz Kędzierski wykonał niezamierzone efektowne stoppie, które o mały włos nie zakończyło się przeleceniem przez kierownicę. Łukasz jednak szybko opanował tę niebezpieczną sytuację i z dużą szybkością pomknął ku parowowi i mecie.

Koń przez całą trasę jechał zdecydowanie wolniej, ale przez to i uważniej. Co prawda strącił przeszkodę numer 5, jednak sposób pokonywania przeszkód był dowolny i strącenie to nie miało żadnych negatywnych konsekwencji. Po dokładnej analizie pierwszej rundy pojedynku okazało się, że koń pokonał całą trasę prawidłowo, czego nie można było powiedzieć o motocyklu. Motocykl minął przeszkody 5 i 6 z lewej strony, za co został ukarany karnym okrążeniem. Okrążenie to zostało ostatecznie zamienione na efektowny przeskok nad banerem Ścigacz.pl, jednak ostatecznie motocykl - pomimo lepszego czasu okrążenia - został sklasyfikowany na drugim miejscu.

Nie zmienia to faktu, że motocykl na torze przeszkód okazał się szybszy od konia, a jego przegrana była spowodowana wyłącznie przesadnym przywiązaniem jury do regulaminu.