tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Pocz±tki w MMP wg teamu WALLRAV Racing
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Advertisement
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Pocz±tki w MMP wg teamu WALLRAV Racing

Autor: 2005.09.27, 21:34 Drukuj

Sezon 2005 w Motocyklowych Mistrzostwach Polski już za nami, relacje i wyniki wszystkich rund możecie przeczytać w naszym serwisie. Czy to sport tylko dla wybranych w naszym kraju, nieosiągalny dla szarego motocyklisty? Czy łatwo jest zacząć i czy można liczyć na pomoc działaczy sportowych? Przedstawiamy mam spojrzenie na tą kwestie teamu, który pojawił się na torach MMP dopiero w tym roku - WALLRAV Racing.

Niestety, w naszym 40-milionowym kraju motocykliści mający ambicję robić na dwóch kółkach coś więcej, niż odkręcanie manetki na prostej, mają kilka problemów.

Advertisement
NAS Analytics TAG

Po pierwsze jedyne miejsce w Polsce nadające się do ścigania to Tor Poznań. Do tego otwarte treningi odbywają się tam we wtorki, więc dla pracujących ludzi niemożliwe jest zjawić się z oddalonych dalej miast w te dni, a ci, którzy mają taką możliwość często twierdzą, że warunki i ilość amatorów zakrętów uniemożliwia naukę jazdy, a przypomina raczej walkę o kawałek pustego odcinka...

Płatne treningi prowadzone przez Grandys Duo kilka razy do roku są najlepszą alternatywą dla amatorów ścigania. Pod okiem profesjonalistów i zawodników MMP można wg wielu podszkolić swoje umiejętności więcej, niż przez cały rok ćwicząc zaciekle samemu na ulicach.

Niestety drugim problemem są koszty. Sam komplet sportowych opon, który kosztuje od 1000 PLN wzwyż, na profesjonalnym torze wystarcza tylko na 1-2 treningi, a i to niezbyt intensywne. Weekend pod okiem braci Grandysów kosztuje ok 600 PLN, a wstęp na wtorkowy wolny trening 30 PLN.

Jeśli już kiedyś zostaniemy zawodnikami, nie mamy co liczyć na działaczy naszego kochanego sportu motocyklowego. Krew w żyłach mrożą opowiadania, jak zawodnicy polscy byli traktowani na torach np. w czeskim Moście przez sędziów przy kontroli pojazdów. Z relacji zawodników wynika, że nie mogli oni liczyć na jakąkolwiek pomoc lub chociaż reakcję polskich działaczy oprócz... wzruszania ramionami.

Nie każde jednak próby stania się zawodnikiem muszą być skazane na porażkę, przedstawiamy Wam opinię nowego teamu - WALLRAV Racing, któremu udało się zacząć motocyklową karierę w MMP 2005 mimo trudnych początków.

WALLRAV Racing

Pomysł utworzenia teamu wyścigowego powstał w sierpniu 2004 roku, kiedy to „Wałek” (Rafał Waliłko – pseudonim pochodzi wyłącznie od nazwiska) wyrąbał takiego dzwona na Lausitzringu, że jego sprzęt, wówczas nowa R1, obwieszona licznymi świecidełkami, przypominała żółty owoc tropikalny. Również sam Niepokonany (tak wtedy myślał) zerwał sobie ścięgna lewej ręki podczas próby awaryjnego lądowania na torze – był to tzw. highside. Reszta ówczesnych Niepokonanych w składzie Józef the Filozof (Igor Nowacki) i Jarecki, zwany również Gorylkiem (Jarosław Rejmann) przeprowadzali reanimację wcześniej zgruzowanego sprzęta Filozofa.

W ten sposób Niepokonani Mistrzowie prostej ponieśli klęskę na torze. Było to jednak pyrrusowe zwycięstwo torów wyścigowych nad naszymi „Szybkimi i Wściekłymi”, bowiem już wkrótce postanowili zemścić się na jakimś pierwszym lepszym asfaltowym kręgu i dołożyć innym podobnym do nich „Jeżdżącym w kółko”.

Wałek oświadczył, iż będzie firmował to całe pośmiewisko dorzucając co nieco na opony, owiewki itd. Józef sprawił sobie za pożyczoną kasę szybciutko nowego R-ONE’a i oczekiwał w ascezie na nadchodzącą zimę, która tego roku miała trwać 12 miesięcy, na szczęście w maju zrezygnowała. Jarecki natomiast wydedukował sprytnie, że zbrojeń dokona sam i po swojemu. Z uwagi na to, iż zawodowo zajmuje się renowacją mebli dla nabitych szmalem „Deutsch’ów”, nie zamierzał nic a nic kupić nowego w sklepie, tylko przez całą zimę zwoził używane opony, przepalone koce, laptimer, który miał mu służyć chyba za kompas czy wydechy, z których szczególnie jeden przypominał psa przemielonego razem z budą.

Wałek i Józek postanowili podejść do tematu profesjonalnie – kupowali dużo, coraz więcej – bo przecież niczego nie mogło zabraknąć. Szkoda tylko, że Wałkowi przypomniało się dopiero w maju, iż jego firma Wallrav Sp. z o.o. specjalizuje się zarówno w Polsce jak i w RFN w obróbce skrawaniem metali i tworzyw sztucznych, nie kupowałby wtedy crashpad’ów, stojaków, systemów zmiany biegów czy wymiennych rączek, na które trzeba mieć wór forsy.

Najważniejszy był jednak cel, z którego definicją chłopcy mieli problemy całą zimę. Jeden chciał startować w R1 – Cup w Niemczech, drugi zaś, jęcząc ciągle jak prawdziwy Polak, z powodu braku kasy wymyślił, że jeżeli ma zaczynać to w kraju, gdzie tor jest tylko jeden i w dodatku niedaleko. W ten sposób postanowili wziąć udział w sezonie 2005 w Pucharze PZM w nowej klasie Rookie.

Już w kwietniu, na jednym z pierwszych treningów GrandysDuo mieli pokazać światu, że w Zielonej Górze poza żużlem i ładnymi dziewczynami, to jeszcze prawdziwi race’rzy mieszkają. Jednak już w sobotę, podczas pierwszych treningów, rzeczywistość zdawała się być pojęciem nieznanym dla chłopców z Grodu Bachusa. Wałek przejechał pięć okrążeń i zjeżdżając do boksów pomyślał, że trzeba by było sprawdzić ile metrów nad poziomem morza znajduje się ten tor, ponieważ tlenu złapać nie mógł. Ziejąc jak parowóz na Śląsku, liczył na pochwałę kolegów za to coś, co pojawiło się na jego laptimerze. Zdjął swój „tłusty rondel” i wydobył z siebie dźwięk przypominający jęk rannego bawoła: 2.19!!!

To reszta zgromadzonych parskając śmiechem skomentowała krótko: …albo zamiast laptimera ma kalkulator, który dodał czas paru okrążeń – albo ścigać ten koleś to się może, ale na zlocie podczas konkursu picia piwa…. Rafał Waliłko, mistrz prostej, jadący „na gumie” 4 km albo i lepiej, nie był przyzwyczajony do takich drwin – poprosił Teodora Myszkowskiego o ustawienie zawieszenia, który uprzejmie zmiękczył wcześniej skręcone na maxa „amorki” (przecież nic innego jak tylko „zawiecha” ponosiła winę za denny czas okrążenia, wykręcony przez naszego bohatera – no może jeszcze powracające dzikie kaczki czy gęsi).

Józef kręcił wówczas zawrotne 1.58, jednak widząc błazenadę kolegi wolał skromnie nie chwalić się swoimi dokonaniami. Po kilku minutach chłopcy postanowili „skopać tyłki” wszystkim kabareciarzom na torze. Wałek „wystrzelił” pierwszy, Józef the Filozof nie chciał przegapić szykującego się na wielką skalę blamażu, więc ruszył pośpiesznie za swoim kolegą z teamu.

Już na „Sławiniaku” motor rozstał się z zawziętym Rafim, który zeszlifował prawą stronę motocykla. Figurę zawdzięczał po części nierozgrzanym oponom, koce grzewcze mianowicie miały służyć tylko do ozdoby idącemu z rozmachem Wallrav racing. Przyszli zawodnicy postanowili zresetować resztki tego czegoś co się znajdowało pod ich zrytymi deklami, naprawić rozbity motocykl i wrócić w niedzielę, po to, aby zacząć wszystko od początku. W dalszej części sezonu nie obyło się bez strat – „Józef” leżał trzy razy. Ostatni dzwon miał miejsce na treningu tydzień przed ostatnią rundą, wtedy to najmocniej ucierpiały „mećka” i ręka Filozofa. Jareckiemu natomiast podziękował za uwagę silnik po V edycji w Brnie i tylko dzięki uprzejmości Andrzeja Pawelca możliwy był start w ostatniej rundzie.

Tu nie obeszło się bez figury - bowiem na jednym z wtorkowych treningów Gorylek badał własnoręcznie skład frakcji poznańskiego żwiru. Jak przebiegał sezon w oparciu o kręcone czasy i zajmowane miejsca można dowiedzieć się szczegółowo na stronach www.pzm.pl , www.aw.poznan.pl i www.fotosport.pl.

Przywołując powiedzenie „Tabula rasa”, zaczęła się prawdziwa przygoda wyścigowa, która 04 Września 2005 zakończyła się podwójnym miejscem na podium w klasyfikacji generalnej Klasy Rookie, Pucharu PZM.

Spostrzeżenia i propozycje teamu:

  1. Jeżeli media będą tylko pokazywać profesjonalne teamy, to tym początkującym nigdy nikt nie da „złamanego grosza” na starty. PAMIĘTAJMY! Bez początkujących nie ma profesjonalistów!
  2. Umedialnienie zawodów. Trzeba postawić mały telebim dla publiczności i po jednej kamerze na zakrętach, wtedy przyjdzie więcej kibiców i nie mamy tu na myśli nagrywania czy transmisji zawodów przez TV – chodzi o normalny przekaz „live”, jak np.: w Brnie. PAMIĘTAJMY! Więcej kibiców to większa reklama – większa reklama to więcej środków na utrzymanie obiektu itd.!
  3. Wyznacznikiem do opuszczenia w następnym sezonie klasy ROOKIE nie powinna być granica 1.48 Min, a po prostu pierwszych pięciu zawodników musiałoby przejść wyżej - natomiast reszta winna mieć wolny wybór. Można bowiem pokonać jedno okrążenie w czasie 1.45 – jednak wytrzymać 10 okrążeń to zupełnie inna sprawa. W Stockach aby w ogóle nawiązać walkę trzeba jechać 1.41 i to min. 13 kółek. Uważamy, iż wielu zawodników z Rookie nie wystartuje w następnym sezonie, z powodu braku odpowiedniej klasy – SZKODA!.

Plany na następny sezon:

Jeżeli wszystko wypali chcielibyśmy w sezonie 2006 wystawić w MMP co najmniej jednego zawodnika w klasie Superstock i/lub Superbike pod nieco zmienioną nazwą „WRS - Wallrav Racing Systems”. Ze względu na nieoczekiwane zainteresowanie naszymi produktami jak np.: crashpady podjęliśmy już w sezonie 2005, w oparciu o spostrzeżenia zarówno najlepszych naszych, jak i niemieckich zawodników, budowę własnego systemu zmiany biegów do motocykli wyścigowych.

Mamy nadzieję, iż z uwagi na wieloletnie doświadczenie w dziedzinie obróbki skrawaniem metali i tworzyw sztucznych, w szczególności na rynkach zachodnich, uda nam się zaprezentować jeszcze w tym roku efekty naszej pracy (bazą wyjściową jest motocykl Yamaha R1).

Opis Teamu:

  1. Rafał Waliłko, „Wałek” szef teamu, zawodnik # 37, 11 miejsce w klasyfikacji generalnej klasy ROOKIE, 4 na 6 startów.
  2. Igor Nowacki, „Józef the Filozof” zawodnik # 21, 3 miejsce w klasyfikacji generalnej klasy ROOKIE, 6 na 6 startów.
  3. Jarosław Rejmann, „Jarecki” zawodnik # 4, 2 miejsce w klasyfikacji generalnej kalsy ROOKIE – 6 na 6 startów.
  4. Rafał Filipiak, „Siekierka” mechanik teamu, dzięki którego fachowości i zamiłowaniu do porządku sprzęt nasz dojeżdżał zawsze do mety (no może prawie zawsze, raz Wałkowi zaczęło na ostatnim okrążeniu brakować paliwa – ale dojechał do mety i to na drugim miejscu - co prawda w klasie Pretendent no ale pudło to pudło).

Podziękowania od teamu dla:

1. Artura Dąbrowskiego, Szefa Salonu Samochodowego Peugeot z Zielonej Góry – za udostępnienie busa i profesjonalnego warsztatu.
2. Klubu Motocyklowego BACHUS z Zielonej Góry – za wspaniały doping i wiarę w naszych zawodników.
3. Teodora Myszkowskiego i Andrzeja Pawelca – za ważne wskazówki i pomoc.
4. www.fotosport.pl - za profesjonalne i bezinteresowne zdjęcia.
5. Polskiego Związku Motorowego i Pracowników Toru Poznań – za organizację zawodów.
6. Teamu GrandysDuo za organizację treningów, na których można się dużo nauczyć.
7. Wszystkich zawodników i kibiców sportów motocyklowych.
8. TVN Turbo i czasopism branżowych za nie napisanie i za nie pokazanie ani słowa o team’ie Wallrav racing, który przegrał w swojej klasie tylko z Polandposition Adama Badziaka.
9. Nikogo więcej, ponieważ nikt nam więcej nic nie pomógł ani nie przeszkodził i dobrze.

Advertisement
NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjêcia
Advertisement
NAS Analytics TAG
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

NAS Analytics TAG
Tagi

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    NAS Analytics TAG
    na górê