tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Nordkapp na motocyklu. Jak to zrobić najprościej? Oto cała trasa od drzwi twojego garażu
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 950
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG

Nordkapp na motocyklu. Jak to zrobić najprościej? Oto cała trasa od drzwi twojego garażu

Autor: Alonzo 2023.05.06, 16:10 3 Drukuj

Gdy usłyszałem, że jedziemy na Nordkapp, poczułem się, jakbyśmy mieli pojechać do McDonald"sa na rogatki. Po Afryce, która była naprawdę dzika i po której czułem się, jakbym odwiedził Księżyc, następnie po Ameryce, której dotąd nie mogę ogarnąć swoim rozumem, wreszcie po Azji, w której czułem się jak na planie Gwiezdnych Wojen, wyjazd do Norwegii jawił się jak kolejna przejażdżka po Europie. Nic bardziej mylnego. Skandynawia to nie jest Europa. To Azja ulokowana przez pomyłkę na mapie Europy.

Wyjazd motocyklem na Nordkapp jest najbardziej egzotyczną rzeczą, jaką możesz zrobić, nie zmieniając przy tym kontynentu. W zasadzie zmieniasz kontynent, bo Skandynawia zupełnie nie pasuje do Europy i chyba tylko z lenistwa ludzie, którzy wytyczali linie kontynentów, nie zrobili z niej osobnego bytu. Są takie powiedzenia, że gdzieś tam "wrony zawracają", albo "psy szczekają spod ogona". To wszystko właśnie dzieje się na północ od Morza Bałtyckiego.

Advertisement
NAS Analytics TAG

Czy oglądaliście kiedyś filmy o Wikingach? Np. produkcję Netfliksa? Surowy krajobraz, trudne warunki życia. Cały czas tak tam jest! Żadnych sielankowych krajobrazów, żadnych udogodnień, ludzie chroniący się przed srogim klimatem w swoich domach i warunki atmosferyczne, które w krótkim czasie mogą zabić nieprzystosowane do nich osoby. A byliśmy tam o najbardziej sprzyjającej porze roku. Trudno sobie wyobrazić, co tam się dzieje poza tym okresem. I podejrzewam, że piją dużo alkoholu (chociaż jest tam niesmacznie drogi).

 


Motocyklowa wyprawa z Polski na Nordkapp, przez Morze Bałtyckiej, Szwecję, Finlandię do Norwegii. A potem z powrotem. Zobacz film »


No dobrze, ale skąd pomysł, aby w ogóle jechać do Norwegii? To trudno opisać słowami. Są rzeczy, które wymakają się słowom, są za duże, aby się w nich zmieścić. Zamknięte w słowach wyglądają karykaturalnie, jak za duże goryle poupychane do za małych szklanych klatek, w których w karykaturalny sposób przywierają od ścianek, tworząc groteskowe i wykoślawione kształty. Są takie rzeczy jak przyjaźń, wierność, wspólnota, pasja. Wspólna pasja wśród wiernych przyjaciół.

Zaczęło się od tego, że Motul chciał dać polskim motocyklistom coś autentycznego. Uznał, że aby być szczerym, trzeba dać siebie. I zamiast przekupywać polskich motocyklistów świecidełkami ze sklepowych półek, pozwolił im wspólnie upajać się motocyklową pasją podczas ograniczonej tylko wyobraźnią wyprawy. Czyli Motul pokrywa wszystkie koszty, obojętnie jak bardzo byłyby one wysokie, a trzy osoby, które w danym roku najlepiej opowiedzą, na czym polega ich motocyklowa pasja, mogą odbyć podróż, która poruszy je od serca, aż do końcówek włosków na skórze. Motul Tour to motocykle podnoszone do potęgi. Maksymalizacja wszystkich doznań i emocji, jakie towarzyszą jeździe motocyklem. Strach przed nieznanym, satysfakcja z pokonywania tego strachu, odkrywanie granic swoich możliwości, odkrywanie współtowarzyszy jako naszej liny bezpieczeństwa, która pochwyci nas, gdy powinie mam się noga. A przede wszystkim odkrywanie tego, że jedno serce może bić jednocześnie w kilku osobach na raz. Motocyklowe serce.

Ponieważ każdy Motul Tour ma się odbywać na innym kontynencie, dlatego w roku 2022 przyszedł czas na Europę. Ale skąd w Europie wziąć miejsce, po którym jazda motocyklem dostarczy takiego samego poziomu emocji, jak odwiedzanie afrykańskiego portu dawnych wielorybników, czy nocowanie nad położonym na wysokości 3000 metrów n.p.m. jeziorem, przy którym jedynym środkiem lokomocji w promieniu 150 kilometrów są konie? Z Norwegii. Tam jest wszystko.

W ten sposób zapadła decyzja, w ramach Motul Europa Tour 2022 mamy odwiedzić Norkapp. Z pozoru wydaje się łatwe. Zaczynasz gdziekolwiek w Polsce, na przykład w Warszawie. Masz do przejechania przyjemną trasę nad Bałtyk. Wiele osób spędza tam wakacje, więc już sama przejażdżka nad polskie morze jest już jakąś atrakcją. Gdańsk, Sopot, jakaś rybka w nadmorskiej smażalni, tak zaczyna się wyprawa na Nordkapp. Potem wsiadasz na prom. Płynięcie statkiem robi wrażenie, przypominają się historie Titanica, czy inne morskie opowieści. Do tego pełno tirów, klimat jak z lat 80-tych, sklep à la wolnocłowy, przypominający stare Pewexy. Aż przypomina się piosenka Lady Punk "u Maxima w Gdyni…", tylko wypatrywać mahoniowego gościa, który sypnie zielonymi. Radość z motocyklowej wycieczki nad morze jest już pokrywana skojarzeniami z dawnym PRL, blichtrem i morskimi przygodami. Na drugi dzień z rana dobijamy do Szwecji. Miło, ciepło, słońce, ale jakoś dziwnie pusto! Szwecja to nie kraj, to stan umysłu. Wyobraźcie sobie kraj o połowę większy od Polski, zamieszkany przez tylu ludzi, ile obecnie mieszka w samym Londynie. Pustka, ogromne przestrzenie, wypełnione wyłącznie przyrodą. Taki sposób życia musi zmieniać ludzi i zmienia. Szwedzi przypominają rasę elfów o kamiennych twarzach. Ponieważ są zewsząd otoczeni przyrodą i ponieważ cała Szwecja przypomina rozciągnięte do gargantuicznych rozmiarów Mazury, dlatego Szwedzi zintegrowali się z przyrodą. Budują praktyczne domki i spędzają większość czasu na rybach lub podróżując kamperami w dziczy. Szwecja jest ogromna, dojazd z Warszawy do Trójmiasta jest wyjściem po bułki do najbliższej Żabki przy podróżowaniu przez Szwecję z południa na północ w kierunku Nordkappu. Szwecja ma rozciągłość południkową 1570 km! Jeden kraj, sama Szwecja! To więcej, niż z Warszawy do Stambułu. Co więcej, w Szwecji nikomu się nie spieszy i ograniczenia prędkości są tam na poziomie 100 km/h na najszybszych drogach ekspresowych. Gdzie indziej jest tylko gorzej, 90 km/h poza miastami i 70 km/h lub mniej na skrzyżowaniach, czy też w innych miejscach, uznanych przez inżynierów za na tyle niebezpieczne, by ustawić tam fotoradary. Bo fotoradarów w Szwecji jest mnóstwo, jadąc tam masz wrażenie, ze jakiś stoi co kilka kilometrów. Jazda motocyklem przez Szwecję ma w sobie coś z medytacji. Godziny spędzone w powolnym tempie na kontemplacji wszechotaczającej przyrody. Wskazane są interkomy, bo jadąc przez Szwecję można zapomnieć o tym, że jedzie się motocyklem i oddać żywiołowej dyskusji ze współtowarzyszami, jakby się siedziało w pubie. Podczas naszej podróży co poniektórzy pod koniec opowiadali historie swojego życia i zdradzali wszystkie swoje tajemnice. Z pewnością miało to coś z psychoterapii.

Szwecja jest tak ogromna, że można zapomnieć o przejechaniu jej w jeden dzień. Nam zajęło to 3 dni, dwukrotnie nocowaliśmy w tym kraju. Fakt, że przy okazji odwiedzaliśmy miasteczko kościelne, w którym czas zatrzymał się kilkaset lat temu. Jak już wiecie Szwecja jest ogromna, a ludzi tam jak na lekarstwo, dlatego w dawnych czasach, by udać się, np. z pielgrzymką do kościoła, trzeba było iść naprawdę spory kawał drogi. Problem ten był na tyle poważny, że konieczne stało się wybudowanie całego miasteczka przy kościele, by wierni, którzy przyszli do kościoła, mogli na miejscu przenocować i na drugi dzień wypoczęci wrócić do domu, by zdążyć tam jeszcze przed kolacją. Kompletne szaleństwo, ale miasteczko kościelne jest bardzo malownicze i warto tam zawitać chociaż na chwilę.

Im dalej na północ, tym w lecie dłuższy dzień. Inny klimat, inna przejrzystość powietrza, a przez to zupełnie inne zjawiska pogodowe na niebie. Gdy nocujemy drugi raz w Szwecji, już blisko Finlandii, to czujemy, że jesteśmy już daleko od Europy. Spokój i cisza sprawiają, że czujemy się jak przeniesieni na karty jakieś średniowiecznej powieści, a wokół nas zatrzymał się czas. I to dosłownie się zatrzymał, bo Szwedzi, z niewiadomego powodu, mają bzika na punkcie starej motoryzacji. Miejscami możemy się poczuć jak na Kubie, gdzie jeżdżą tylko stare samochody. Tyle że Szwedzi są ze swoich staroci dumni i najlepszą chwilą w ich życiu jest to, gdy mogą sobie wsiąść w swoje 40-letnie Volvo, Cadillaca lub Mercedesa i z prędkością również 40 km/h jeździć nim w kółko po mieście. Albo w 30-letnim samochodzie jeździć 30 km/h po mieście. Taka jest tam chyba zasada, że prędkość należy utrzymywać dokładnie taką, jaka jest liczba lat naszego samochodu.

Podróż przez Szwecję może wydawać się spokojna, ale jest bardzo niebezpieczna. Przypominają nam o tym dodatkowe halogeny w autach, które mijamy. W Zimie jest tam niemal bez przerwy ciemno, a bogata przyroda oznacza też bogactwo dzikiej zwierzyny. Kolizje ze zwierzętami po zmroku są tam na porządku dziennym, dlatego możemy jechać wyłącznie wtedy, gdy mamy bardzo dobrą widoczność.

O Szwecji można opowiadać jeszcze dużo, ale musimy przerwać, bo największe atrakcje dopiero przed nami. Po Szwecji wjeżdżamy do Finlandii. O ile Szwedzi wydali się być krewnymi Elfów, o tyle Finowie już tymi Elfami naprawdę są. Finlandia to dziwna kraina, która sama do tej pory nie może w sposób pewny ustalić, czy istnieje naprawdę, czy też tylko w bajkach. To, że każdy Fin jest przekonany, iż Święty Mikołaj żyje w sąsiedniej wiosce, może Was z początku zaszokować. To nie są żarty, oni są co do tego przekonani bardziej, niż do tego, że Ziemia jest okrągła. Prędzej przekonasz Fina, że wokół Ziemi kręci się siedem Księżyców, albo że to Ziemia krąży wokół tych siedmiu, niż że sprzedawca, który obsługuje go supermarkecie, nie jest bliskim kuzynem Świętego Mikołaja. W Finlandii pada śnieg. Chociaż pisanie, że pada śnieg, to jak pisanie, że ocean jest głębszy niż Zatoka Pucka. Z perspektywy Polaka w Finlandii nie mamy do czynienia z opadami śniegu, ale z lawinami śnieżnymi, osuwającymi się wprost z nieba. Gdy tak się stanie, to znaczy, że kilka dni zwanych w Europie latem dobiegło końca i że nie można już jeździć samochodami. Każdy w Finlandii, jak również w północnej Szwecji, ma obowiązek kupienia sobie skutera śnieżnego, bo śniegu jest tam tyle, że nie opłaca się go usuwać z dróg. Jeżeli nie masz skutera i spadnie śnieg, to po jakimś czasie umierasz z głodu, nie mogąc dostać się do sklepu po zakupy. I jest to wyłącznie twoja wina!

Oczywiście przyroda w Finlandii jest przebogata. Zwierzęta chodzą tam po drogach. Można odnieść wrażenie, że jedziemy przez rezerwat przyrody, podobny do tych, jakie odwiedzaliśmy podczas Motul Tour w Afryce. W związku z tym wciąż obowiązuje nakaz zachowania ostrożności, nie jechania szybko, nie jechania po zmroku i ogólnie nie dawania się nabrać na monotonny leśny krajobraz, jaki nas otacza. Zwierzyny jest tam tak dużo, że na stacji można znaleźć więcej upominków, wykonanych ze zwierząt (lub z motocyklistów, którzy jeździli po zmroku i zderzyli się ze zwierzętami, trudno w pierwszej chwili ocenić), niż akcesoriów do samochodów. Ponieważ powierzchnia Finlandii jest mniej więcej taka, jak Polski, a wszystkich Finów, rozsianych na całej tej ogromnej powierzchni, jest tyle co w Warszawie podczas pielgrzymki papieża Polaka, więc nie powinny nas dziwić stacje benzynowe z jednym lub dwoma dystrybutorami. Skoro prawie nikt tu nie mieszka, to kto miałby tankować? Dzika przyroda, długi dzień w lecie (i jego brak w zimie), bajkowe pejzaże z powietrza i surowe warunki życia na ziemi. W drodze na Nordkapp mamy mało Finlandii do przejechania i za chwilę wpadamy już do Norwegii. I wszystko wokół się zmienia tak, jakbyśmy dotarli na Księżyc.


Motocyklem z Polski na Nordkapp. Zobacz jak wyglądała podróż promem oraz przez Szwecję do Finlandii


Norwegia to wyjątkowo niegościnna i surowa kraina. Dlatego pogoda jest jednym z głównych tematów rozmów Norwegów. Chociaż żyjemy w 21. wieku i mamy Holecką w Wiadomościach oraz Biedronki, to te cudowne produkty cywilizacji nie dotarły jeszcze do surowej, smaganej kroplami deszczu, krainy fiordów. W Norwegii pogoda może zabić, zwłaszcza motocyklistów. Dzieje się tak za sprawą jej bardzo dużej zmienności i nieprzewidywalności. Temperatura w Norwegii potrafi zmienić się o 15°C w ciągu jednej godziny. Gdy wjeżdżasz do tunelu, może towarzyszyć Ci piękne, ciepłe słońce, a po wyjeździe z niego na drugim końcu możesz wpaść w ulewę. Norwegia jest oblana Oceanem Atlantyckim, a jej zachodnie wybrzeże opływa Golfsztrom. Prąd ten zabiera ciepłe masy wody z Zatoki Meksykańskiej i goni je przez cały Atlantyk, aż do Norwegii. W ten sposób temperatura ulega podwyższeniu o ponad 4°C, ale jednocześnie działa to jak wielka chochla, mieszająca warunki atmosferyczne w krainie Wikingów. Zimy na wybrzeżu mają średnią temperaturę około 0°C, podczas gdy bliżej środka kraju temperatura może spadać do -30°C. W lecie nie wiemy, czy będziemy się smażyć w słońcu, czy też walczyć z hipotermią przy temperaturach kilku stopni. Nie ma możliwości podróżowania dla źle przygotowanych lub źle ubranych motocyklistów. Klimat Norwegii w krótkim czasie potrafi doprowadzić do skrajnego wyczerpania lub wyziębienia motocyklisty. Przejawia się to stanem, który przypomina omdlewanie lub upojenie jakąś substancją odurzającą. Jest to bardzo niebezpieczne, gdyż może doprowadzić do utraty koncentracji i wypadku. Krajobraz Norwegii jest bardzo surowy, nie ma tam trawiastych poboczy. Jeżeli już, to przy drodze spotykamy żwir, kamienie i renifery (lub inne dzikie zwierzęta). Wiec opuszczając asfalt narażamy się na duże niebezpieczeństwo. Cyrkowi pogodowemu Norwegii oczywiście towarzyszą huraganowe wiatry lub całkowita cisza, żeby było trudniej. Wyruszamy z hotelu w pięknym słońcu i bezwietrznej pogodzie, by po 100 kilometrach wpaść w podmuchy wiatru, przestawiające motocykl o 1,5 metra w bok. Chociaż opuszczając Finlandię mamy do Nordkappu już stosunkowo blisko, to szaleństwem jest próba docierania tam od razu w ciągu jednego dnia. Chociaż patrząc na mapę widzimy, że Kivilompolo, w którym przekraczamy granicę między Finlandią i Norwegią, leży opodal Nordkapp, to musimy sobie zdawać sprawę, że patrzymy na mapę Skandynawii. Jak wiemy, Szwecja ciągnie się na północ na długości ponad 1500 kilometrów, a Norwegia rozciąga się na odległości 2000 kilometrów. Bliskość granicy z Finlandią i Nordkapp jest złudzeniem optycznym, wynikającym z ogromnych rozmiarów krajów, na które parzymy. W rzeczywistości jest to 400 kilometrów, a w Norwegii drogi nie są proste. Często przypominają górskie serpentyny i nawet bez ograniczeń prędkości trudno byłoby osiągnąć motocyklem średnią prędkość większą, niż 70 km/h. Musimy przenocować w Alcie, a kolejny dzień poświęcić na atak na Nordkapp. Dlaczego atak? Bo nie wiemy, jaką będziemy mieli pogodę, a ta może być kluczowa dla naszego bezpieczeństwa i dla powodzenia całej misji. Poza tym w Alcie mamy Holmen Husky Lounge, czyli fermę psów, używanych do ciągnięcia zaprzęgów. Jesteśmy już za kręgiem polarnym i dzień trwa praktycznie przez całą dobę. Dlatego nie nocujemy w zwykłych pokojach, ale w domkach ze szklanymi dachami, aby móc oglądać zorzę polarną. Oczywiście w lecie żadnej zorzy nie zobaczymy, ale wyjątkowość tego miejsca nadaje naszej wyprawie bardzo dużo egzotyczności. Trochę jakbyśmy mieszkali w namiocie nomadów, rozbitym pośrodku pustynnej oazy. Patrzenie na jasne niebo i przepiękne chmury, kąpiące się w różowych promieniach słońca o 2 lub 3 w nocy jest przy tym też dość osobliwym uczuciem. Na szczęście dachy mają firanki, żebyśmy mogli trochę ograniczyć jasność w pomieszczeniu i się przespać. Wypoczynek będzie nam bardzo potrzebny.

Norwegia to orgia krajobrazu i ukształtowania terenu. Już jak patrzymy na mapę, to widzimy, że wybrzeże jest poszatkowane jak główka kapusty. Próżno tam szukać jakieś linii brzegowej. Kraj ten wygląda od strony morza jak porcelanowa makieta, upuszczona z dużej wysokości na beton. Tę nieregularność widać w krajobrazie całej Norwegii. Jedziemy przez płaskie, gołe połacie, poprzecinane wypełnionymi wodą zapadliskami, by znienacka znaleźć się w wąwozie, przypominającym Wielki Kanion Kolorado. Z taką orgią rzeźby terenu miałem do czynienia jak dotąd tylko w Kirgistanie. Przyznaję, że gdy jechałem wzdłuż położonego na wysokości 3000 metrów n.p.m. jeziora Songköl w Kirgistanie to czułem się, jakby ktoś podał mi silne substancje odurzające i zapewnił podróż astralną. Gdy jechałem wzdłuż fiordu Porsanger, który oblewa tereny prowadzące na Nordkapp, czułem dokładnie to samo co nad Songköl.

Jazda na Nordkapp przypomina zabawę w parku rozrywki. Co chwilę zmieniamy atrakcje, wpadając w skrajnie różne klimaty. Chociaż przemieszczamy się zaledwie kilkadziesiąt metrów, całe otoczenie zmienia się tak, jakbyśmy przejechali setki lub tysiące kilometrów z jednej części Ziemi, na drugą. Z resztą norweskie filigranowe wioski, złożone z filigranowych domeczków, wyglądają jak zabudowa w parku rozrywki. Bardzo łatwo uwierzyć, że mieszkają w nich nie ludzie, lecz trolle. Krajobraz zmienia się bardzo szybko, a razem z nim bardzo szybko zmienia się klimat. Jesteśmy na idyllicznym, upalnym płaskowyżu, opalając się w gorących promieniach słońca, by za chwilę trafić na smagany zimnym wiatrem klif, opadający kilkaset metrów w dół ku mroźnym wodom Morza Norweskiego. To wszystko sprawia, że ostatni etap podróży na Nordkapp w istocie przypomina wycieczkę po parku rozrywki. Zwłaszcza, gdy tykamy w korku za wolno idącymi do przodu reniferami. Tak, renifery w Norwegii są jedną z grup uczestników ruchu drogowego i mogą poruszać się drogami publicznymi bez opieki tak, jak inne, poruszające się tam pojazdy. Z tym wyjątkiem, że nie mają kierunkowskazów i wszystkie manewry sygnalizują jedynie głośnym brzęczeniem dzwonków na ich szyjach.

Gdy już dotrzemy na Nordkapp i nasze serca wypełni radość z dokonanego wyczynu, to musimy sobie zdawać sprawę, że jesteśmy dopiero w połowie drogi! O ile dla nas wyzwaniem było dotarcie na najdalej wysunięty na północ skrawek Europy, o tyle nasze rodziny przede wszystkim liczą na to, że jeszcze stamtąd wrócimy do domu. Jazda w drugim kierunku po tej samej drodze jest pozbawiona elementu przygody, dlatego najlepiej jest wrócić inną trasą. Zamiast jechać w dół do Finlandii, lepiej jest pojechać na zachód, do Narwiku, Mo i Rany i Lofotów. My w czasie naszej wyprawy nie skręciliśmy do Lofotów. Mieliśmy dość przygód, wrażeń i egzotyki, dlatego minęliśmy Lofoty i przez Mo i Ranę, położoną przy przepięknym, bardzo głębokim fiordzie, pojechaliśmy z powrotem w kierunku Szwecji. Zachodnia część Norwegii oraz zachodnia i środkowa część Szwecji bardzo różni się od tych terenów, przez które jechaliśmy na Nordkapp. Znów, jakbyśmy podróżowali przez kompletnie inną część świata. Jadąc przez zachodnie wybrzeże Norwegii możemy zobaczyć ogromne kręgi na wodach fiordów. To hodowle łososi. Miejscami wjeżdżamy tak wysoko, że przecinamy chmury lub wznosimy się nawet ponad nie. Mijamy spowite śniegiem szczyty. Przez niektóre fiordy przeprawiamy się na promach, cały czas oczekując, że za burtą wypuści fontannę wody jakiś wieloryb. Widzimy spadające po zboczach strumienie i ogromne wodospady. Raz smagani słońcem, raz moczeni deszczem, innym razem smagani huraganowym wiatrem. Wracając zachodnim wybrzeżem możemy poczuć i zrozumieć, czym Norwegia jest.


Jazda motocyklem po Norwegii. Zobacz jak wyglądają fiordy z siodła motocykla?


Szwecja w swojej zachodniej i centralnej części również różni się od wschodniego wybrzeża, przez które jechaliśmy w pierwszej części naszej wyprawy. Jest przede wszystkim całkowicie wyludniona. Jadąc drogą przez centralne tereny tego kraju możemy przez 45 minut nie spotkać żadnego innego pojazdu. Po drodze mijamy mnóstwo polodowcowych jezior i przecinamy bezkresne lasy. W z rzadka porozrzucanych miejscowościach mijamy opuszczone domki, które są zajmowane tylko w sezonie urlopowym, przez pozostałą część roku świecąc pustkami. Brak ludzi skutkuje zupełnie innymi regulacjami życia społecznego. Na przykład istnieje tam prawo, pozwalające na rozbicie namiotu na 24 godziny na terenie prywatnym. W oknach nie wiesza się też tam firanek, bo wścibskie spojrzenia innych ludzi nigdy nie były tam problemem tak dużym, jak brak innych ludzi.

Cała Szwecja jest jak jeden wielki park narodowy, dlatego to społeczeństwo zespoliło się z przyrodą. O ile w Polsce stacje benzynowe spotykamy zazwyczaj na autostradach, o tyle w Szwecji znajdują się one np. na brzegach przepięknych jezior. Tankujesz motocykl, a przydrożna restauracja znajduje się już bezpośrednio nad brzegiem jeziora. Możesz wypić kupioną na stacji kawę na ustawionym na plaży leżaku. Nikt nie stara się tam w jakiś specjalny sposób chronić przyrody przez napływem cywilizacji, bo nie ma tam terenów pozbawionych przyrody, które można byłoby przeznaczyć wyłącznie pod zastosowania gospodarcze. Ta symbioza z przyrodą ma swoje konsekwencje, a mianowicie zdrowie Szwedów. Średnia długość życia  w tym kraju wynosi ponad 82 lata i jest jedną z największych w Europie.

Wycieczka z Polski na Nordkapp i z powrotem jest najbardziej dziką, egzotyczną i niezwykłą rzeczą, jaką można zrobić na wakacje. W czasie tej wyprawy miałem takie same odczucia, jak podczas zwiedzania Afryki Południowej. Jeżeli nie chcesz porywać się na wyprawę po Afryce, to wyprawa po Skandynawii do Nordkapp będzie doskonałym substytutem i będziesz mógł ją odbyć bez problemu na własnym motocyklu. Trasę naszego przejazdu znajdziesz na niżej umieszczonej mapie:

Trasę przejazdu w całości załatwiają teraz systemy nawigacji, takie jak mapy Google. To czego nigdy nie znajdziesz na mapach Google, to emocje, jakie towarzysza Ci podczas przemierzania kolejnych odcinków trasy. Mapy nigdy nie wyświetlą Ci wspomnień, jakie zapiszą się w twojej pamięci podczas obcowania z niezwykłymi krajobrazami i klimatem Skandynawii. Na mapach Google nie znajdziesz nigdy ekipy, która może towarzyszyć Ci w czasie takiej wyprawy. Jednak ekipę po rak kolejny może zapewnić Ci Motul. W roku 2023 po raz kolejny trwa nabór do nowej grupy, która na przełomie listopada i grudnia uda się do Patagonii, by odkrywać piękno i różnorodność naszej planety. Weź udział w konkursie i wygraj swoje miejsce w motocyklowej wyprawie do Ziemi Ognistej:

Motul Ameryka Południowa Tour »

Odkryj Patagonię, Zmienię Ognistą na motocyklu. Zobacz na czym polega Motul Ameryka Południowa Tour.

Advertisement
NAS Analytics TAG

Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG
Zobacz również

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę