tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Kaliningrad - wielka ma³a przygoda
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 950
NAS Analytics TAG
motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG

Kaliningrad - wielka ma³a przygoda

Autor: Pawe³ Zió³kowski 2010.11.10, 15:19 1 Drukuj

Cholera, nie każdy ma czas i/lub pieniądze na dalekie wyjazdy, nie każdy ma również odwagę oddalać się od domu nie wiadomo, jak daleko. Ci ostatni, jak już się gdzieś wybiorą, to biorą ze sobą samochód techniczny, bo gdyby coś...

W moim przypadku to dziecko stanęło na drodze do kolejnych dalekich wojaży, zostałem pełnoetatowym tatą i z jednej strony nie mogę, a z drugiej po prostu nie chcę wyjeżdżać na zbyt długo. I tak zrodził się pomysł, by pojechać gdzieś bliżej, ale też „klimatycznie", bo przecież każdy już był na Słowacji czy w Czechach, poza tym, to przecież UE. Ja zdecydowałem się na wypad na Wschód, czy raczej na Północ, bo do Obwodu Kaliningradzkiego. To przecież Rosja, nasz lubiany-nielubiany sąsiad i słowo „Wschód” (nie geograficznie, ale politycznie czy też kulturowo) jest jak najbardziej na miejscu.

NAS Analytics TAG

Kaliningrad, czyli dawny Królewiec, poniemieckie miasto, niegdyś ponoć piękne. Miasto, po którego brukowanych uliczkach przechadzał się Immanuel Kant nie ma już nic ze swej dawnej świetności – najpierw zniszczone amerykańskimi bombardowaniami, później przejęte przez Sowietów, którzy budując tam socjalizm zrównali z ziemią to, czego bomby nie zniszczyły. Ostało się jeszcze tylko kilka kamienic, fragmenty mostów, ale wszystko w opłakanym stanie, bo nowa władza nie dbała o to.

Kaliningrad to typowe rosyjskie miasto, jakich wiele w macierzystej Rosji. Może nie aż tak biedne, jak te na dalekiej Syberii, ale są tam te same kontrasty, co w reszcie kraju. Od dwudziestu lat ścierający się ze sobą wciąż obecny socjalizm i kapitalizm, który wywrócił wszystko do góry nogami. Szare bloki, kolorowe neony, reklamy światowych marek i ludzie, których nie stać na nie, bieda i bogactwo – nierzadko obok starych Ład na skrzyżowaniu zatrzymuje się Porsche. Starzy wciąż jakby tęsknie spoglądają na dawną Rosję, tą, która była potęgą. Młodzi natomiast w ogóle nie dbają o to co było kiedyś. A dziewczyny tak samo piękne, jak w reszcie kraju, bardzo zgrabne.

To, co rozwala (nie zachwyca, nie cieszy, ale właśnie: rozwala), to uczucie niesamowitej przygody. Już przejście graniczne dostarcza niesamowitych wrażeń, jakby jechało się na kraniec świata. Formularze, które trzeba wypełnić, to nie tylko inny język, ale i alfabet nie taki, jakim się u nas posługujemy. Urzędnik, jeśli tylko zrobimy jakieś skreślenie, czy choćby poprawimy literę lub cyfrę, zaraz z nachmurzoną miną wręcza nowe druki, byśmy wszystko zaczęli od nowa. Długo to trwa, ale przecież o to chodzi, o odczucie obcości w podróży - to samo, co niegdyś czułem na granicy rosyjsko-chińskiej, czy wjeżdżając do Turcji.

Potem wjeżdżamy w głąb kraju i dalej też wszystko jest inne – auta często jeżdżą bez świateł, benzyna w cenie ok. 2,50 zł za litr, hotele drogie, tak drogie, że przeciętnych miejscowych na pewno na nie nie stać, ale to przecież ceny dla „innostrańców”.

Ludzie zazwyczaj mili, równie ciekawi mnie, co ja ich – z chęcią i uśmiechem oferowali pomoc. I tylko wódka jakoś nie lała się strumieniami, prosto w gardła, jedna flaszka za drugą (takie miałem wspomnienia z poprzednich ruskich wojaży), ale ku mojemu zadowoleniu, napotkani tubylcy woleli piwo. Zapytałem raz, dlaczego wszyscy Ruscy palą papierosy. Żiena odpowiedział, że to nie prawda, że zna kogoś, kto nie pali – i śmiech, bo przecież w ten sposób tylko potwierdził moją obserwację.

W mieście jest kilka rzeczy mniej lub bardziej wartych zobaczenia, ja byłem na grobie Kanta i w Muzeum Morskim, gdzie widziałem m.in. okręt podwodny. Ciekawsze są chyba jednak rzeczy wpisujące się w lokalny koloryt, jak centralny rynek, dworce, pomniki dawnych przywódców. Na zobaczenie wszystkiego spokojnie wystarczą dwa dni, dłużej to już można tylko pić z miejscowymi, oczywiście w ramach bratania się narodów, nie z pijaństwa.

I to wszystko tuż za naszą granicą, samo miasto leży ledwie 40 km od Polski. Jak ktoś mieszka w Trójmieście czy na Mazurach, to sprawa w ogóle jest prosta, ale i z dalszych zakątków kraju nie ma problemu – z Łodzi czy Warszawy do granicy jest 300-400 km. Szkoda tylko, że wizy są takie drogie, przez nie nawet tak krótki wypad staje się bardzo kosztowny.

Konkrety:

Wiza – jeśli nie mamy krewnych w Rosji, którzy wysłaliby nam zaproszenie, to niestety trzeba udać się do biura turystycznego po mniej lub bardziej fikcyjne zaproszenie, opłaty w ambasadzie, prowizje dla biura – to wszystko kosztuje ok. 300 zł (na 7 lub 14 dni). O szczegóły warto pytać w biurze, bo czasem mogą załatwić wizy, które właściwie nie funkcjonują – kilka lat temu podróżowałem po Rosji na biznesowej wizie, długiej i pozwalającej na kilkukrotne przekraczanie granicy (w innych biurach nie znali takiej wizy), choć poza tym drobnym szczegółem byłem zwykłym turystą, awanturnikiem z plecakiem na plecach i z flaszką za pazuchą.

Ubezpieczenie zdrowotne – niezbędne, ale stosunkowo tanie – ok. 20 zł za 7 dni, do załatwienia w biurze podróży.

Papiery dla motocykla i kierowcy – niezbędna jest zielona karta (wydawana bezpłatnie, w ramach krajowego OC), do kierowania pojazdem wystarcza krajowe prawo jazdy. Komplikacje mogą się pojawić, gdy motocykl nie jest nasz, ale tego tematu nie zgłębiałem.

Ceny noclegów – 150 zł za noc to jeszcze nie jest dużo, hoteli sporo, ale zazwyczaj jest tylko drożej. Ja, jakimś cudem, płaciłem tylko 70 zł za noc, hotel wypasiony, ale to były jakieś tajne machinacje mojego rosyjskiego anioła stróża, Antoniego, bo gdy później pewien Rosjanin poznany podczas nocnej eskapady próbował wynająć tam pokój (był już mocno napity, chciał wynająć pokój choć mieszkał nieopodal), pani w recepcji za nic nie chciała zejść poniżej 150 zł.

Alternatywą dla hoteli są prywatne pokoje, po cichu namiary dostałem już na granicy od jednego z urzędników (pytać można też na dworcu), tam ceny są dużo niższe, mnie proponowano 28 zł za noc.

Obowiązek meldunkowy – do 3 dni nie trzeba, powyżej już tak. Hotel załatwia to za nas, jak nocujemy gdzie indziej, to musimy to załatwić sami.

Kontakt: Paweł Ziółkowski, pm2z(at)poczta.onet.pl

NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjêcia
Biurowce Kaliningradzabytki Obwod Kaliningradzki
NAS Analytics TAG
Dworzec kolejowy KaliningradGraffiti Obwod Kaliningradzki
Hotel KaliningradKaliningrad
Kaliningrad batyskafKaliningrad blokowisko
Kaliningrad KatedraKaliningrad muzeum morskie
Katedra KaliningradObwod Kaliningradzki
Obwod Kaliningradzki biurowceObwod Kaliningradzki droga
Obwod Kaliningradzki klodki mlodych malzenstwObwod Kaliningradzki zabytki
Okrety KaliningradParkowanie motocykla Kaliningrad
Pomniki Kaliningradrynek glowny Kaliningrad
Stare budynki KaliningradUlice Kaliningrad
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

motul belka podroze 420
NAS Analytics TAG
Tagi

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    motul belka podroze 950
    NAS Analytics TAG
    na górê