Ścigacz.pl

Policja z West Yorkshire znalazła się pod ostrzałem lokalnych mediów i opinii publicznej po tym, jak do sieci wyciekło pewnie nagranie.

Film udostępniony w mediach społecznościowych trwa niecałe dwie minuty, ale podczas tego czasu kierowca prawdopodobnie skradzionej Hondy CRF100 wykonuje akrobacje i jedzie na jednym kole obok oznakowanego samochodu policyjnego.

Czarnoskóry mężczyzna nie ma kasku na głowie - co również jest niezgodne z przepisami, ale to też nie skłania mundurowych do podjęcia interwencji. Po niespełna dwóch minutach dzikich harców pirata, kierowca radiowozu spokojnie korzysta z jednego z rozjazdów, a sprawca zamieszania i prawdopodobnie złodziej motocykla jedzie dalej. Oczywiście wciąż wykonuje mniej lub bardziej ryzykowne manewry na drodze.

Nagranie wywołało oburzenie, bo zachowanie stróżów prawa wygląda jak zaniechanie i bezczynność w zetknięciu z jawnym łamaniem prawa. Poruszenie w mediach skłoniło policję z West Yorkshire do wydania oświadczenia w tej sprawie.  

Przedstawiciel policji wyjaśnił, że pościgi są dozwolone tylko przez specjalnie wyszkolonych funkcjonariuszy w odpowiednich pojazdach. Według policji każdy pościg musi być "odpowiednio oceniony", a siły porządkowe muszą wziąć pod uwagę bezpieczeństwo obywateli, zaangażowanych funkcjonariuszy i podejrzanego.

W dalszej części oświadczenia policja tłumaczy, że "oficer nagrywał całe zdarzenie i podjął świadomą decyzję taktyczną o zjechaniu z trasy, aby deskalować ryzyko związanie z zachowaniem motocyklisty, który jechał niebezpiecznie i istniało wysokie prawdopodobieństwo, ze nie uda się go zatrzymać".

Ale wyjaśnienia policji jedynie dolały oliwy do ognia. Niektórzy komentatorzy uznali, że policja przyznała się do bezradności w zderzeniu  z przestępcami używającymi motocykli. Trudno również zrozumieć taktykę, która w gruncie rzeczy polega na tym, aby zejść z oczu bandziorom, to może się uspokoją.