PZU nie zapłaci za naprawę w niezależnym ASO. Klienci mają wybrać zakład z listy, czyli tańszy?
Uszkodzenie motocykla to nieprzyjemna sprawa, ale OC chroni nas w ten sposób, że możemy zlikwidować szkodę bez zbędnych ceregieli. Wystarczyło zgłosić się do dowolnego ASO. Ale w przypadku PZU sprawa może się teraz skomplikować, bo istnieje ryzyko, że ubezpieczycie nie uzna rachunku. Jak to możliwe?
O trudnych relacjach PZU z niezależnymi autoryzowanymi warsztatami, wiadomo nie od dziś. Przedsiębiorstwo ubezpieczeniowe, w którym Skarb Państwa ma 34 proc. udziałów, jest w konflikcie z wieloma ASO, którym zarzuca jawne zawyżanie kosztów napraw.
Od pierwszego lipca bieżącego roku sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej. PZU podjęło decyzję, że koniec z rozliczaniem napraw w niezależnych ASO według cen rynkowych.
Klienci PZU nadal mogą naprawiać auta w ASO, ale ubezpieczyciel zapłaci tylko wówczas, gdy stacja obsługi należy do sieci preferowanej PZU lub cennik warsztatu jest identyczny z obowiązującym w zakładem współpracującym z Powszechnym Zakładem Ubezpieczeń.
Co to w praktyce oznacza? Naprawy mają być tańsze, chociaż PZU broni się, że klienci nic na tym nie tracą. Chronią ich również przepisy, bo ubezpieczenie pojazdu to nie tylko obowiązek, ale również określone warunki naprawy szkody ujęte w ustawie.
Podstawowa zasada brzmi, iż ubezpieczyciel ma pokryć 100 proc. strat, co oznacza, że pojazd ma być po naprawie w stanie identycznym jak przed zdarzeniem drogowym. Jeśli nie jest to możliwe, strata wartości powinna być wyrównana finansowo. Na ubezpieczyciela spadają także koszty pośrednie, np. transportu pojazdu albo wynajmu zastępczego.
I tu jest pies pogrzebany, bo droga prowadząca do naprawy może być różna, cena części odmienna, podobnie robocizny. PZU chce podobno ustalić obiektywne warunki usunięcia uszkodzeń. Ale chyba nie jest tak różowo, bo organizacje branżowe twierdzą, że firma stosuje nieuczciwe praktyki i zawiadomiły o sprawie UOKiK.
Media, w tym "Wyborcza", piszą wprost, że proponowane stawki kompletnie nie przystają do cen rynkowych i nie da się za nie naprawić pojazdu. Ale PZU nie boi się UOKiK i podtrzymuje swoją decyzję. Kto ma rację?
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeNie od dziś wiadomo że przy likwidacj szkód jedni i drudzy lecą w ch* ja. Serwisy zawyżają koszty, ubezpieczalnie zaniżają. I niech się szarpią między sobą, aby tylko klient na tym nie tracił.
Odpowiedz