tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 MotoGP ma jak F1 podbiæ Amerykê. ¯eby to zrobiæ, ma byæ jak... koszykarska NBA!
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka 950
NAS Analytics TAG
motul belka 420
NAS Analytics TAG

MotoGP ma jak F1 podbiæ Amerykê. ¯eby to zrobiæ, ma byæ jak... koszykarska NBA!

Autor: Mick Fia³kowski 2023.04.07, 16:31 Drukuj

Kolebką wyścigów motocyklowych od zawsze była Hiszpania, ale organizatorzy mistrzostw świata wiedzą, że aby spełnić "amerykański sen", potrzebują nowej, "globalnej" perspektywy. Formuła 1 zrobiła to w ostatnich latach idealnie, głównie dlatego, że trafiła w ręce amerykańskich właścicieli, którzy nadali jej netflixowego, hollywoodzkiego posmaku. MotoGP także chce pójść podobną drogą, dlatego ściąga do kadry managerskiej kluczowego dyrektora z… koszykarskiej ligi NBA. Co z tego wyjdzie?

Zacznijmy od początku. Od ponad trzydziestu lat wyścigi motocyklowej Grand Prix są organizowane i promowane przez hiszpańską firmę Dorna Sports, która największe zyski czerpie ze sprzedaży praw telewizyjnych do relacji ze zmagań MotoGP. W obliczu zdominowanej przez zawodników z Hiszpanii i Włoch stawki nic dziwnego, że w tych państwach nadawcy skłonni są za prawa do relacji zapłacić krocie, ale w Dornie od dawna wiedzą, że świat nie kończy się na południu Europy, a "globalna perspektywa" jest kluczowa dla serii rangi mistrzostw świata.

NAS Analytics TAG

Przed laty było z tym nieco łatwej. Zainteresowaniu japońskich kibiców zawsze sprzyjało zaangażowanie słynnych marek z kraju kwitnącej wiśni, które promowały jednocześnie wielu młodych, zdolnych zawodników, jak bracia Aoki, Norick Abe czy Daijiro Kato. Solidnym rynkiem, na fali legendy Barry’ego Sheene, a później także popularności wyścigów Superbike, była również Wielka Brytania.

Dorna "przejęła" MotoGP (wtedy jeszcze nazywane po prostu motocyklową Grand Prix) w momencie, w którym o tytuły walczyli ze sobą Amerykanie z Australijczykami. Wszystko dzięki temu, że na nerwowych pięćsetkach idealnie odnajdywali się zawodnicy wywodzący się z amerykańsko-australijskiej odmiany żużla, czyli dirt tracku; najpierw Kenny Roberts, później Spencer, Gardner, Rainey, Schwantz i wreszcie Mick Doohan. W tym czasie do królewskiej klasy z powodzeniem przebijało się niewielu Hiszpanów, którzy specjalizowali się w wymagających płynnej jazdy, małych klasach 125 i 250.

Wszystko zmieniło się wraz z nadejściem nowej ery czerosuwów. Mimo tytułów Nicky’ego Haydena i Caseya Stonera MotoGP w ogólnym rozrachunku stało się sportem kompletnie zdominowanym przez Hiszpanów i Włochów. Organizatorzy MotoGP bardzo szybko zdali sobie sprawę z faktu, że nie jest to do końca dobra dla nich wiadomość.

Z jednej strony ich konsekwentne działania sprawiły, że w Hiszpanii powstała fenomenalna drabinka dla młodych (ale głównie hiszpańskich) zawodników, którzy przez serię FIM CEV trafiali do padoku Grand Prix. Z drugiej strony mistrzostwa świata zaczęły coraz mocniej kręcić się wokół Półwyspu Iberyjskiego.

Trzeba tutaj podkreślić, że Dorna od lat robi kapitalną robotę, wspierając i pomagając naprawdę zdolnym zawodnikom z innych, czasami egzotycznych z pozoru miejsc, a także organizując całą masę lokalnych i regionalnych serii będących drogą do MŚ, jak Asia Talent Cup czy British Talent Cup. Ze sportowego punktu widzenia to naprawdę genialny ruch, ale marketingowo to nadal za mało, aby na rynkach oddalonych od serca MotoGP rozpalić prawdziwą gorączkę w stylu polskiej "Małyszomanii" sprzed kilkunastu lat.

Od jakiegoś czasu marketingowcy z padoku MotoGP z pewną dozą zazdrości spoglądają w kierunku Formuły 1, która w ostatnich latach konsekwentnie rozbija bank, jeśli chodzi o spełnianie "amerykańskiego snu". Co ciekawe, nie potrzebowała do tego wcale żadnego programu juniorskiego i młodego talentu z USA.

Kilka lat temu zarządzaną przez dekady przez Brytyjczyka, Berniego Ecclestone’a serię F1 kupiła amerykańska firma Liberty Media, która postawiła sobie za cel wyniesienie Formuły 1 na zupełnie nowy poziom. Jednym z pierwszych ruchów nowych właścicieli było dogadanie się z Netflixem na stworzenie serialu dokumentalnego, który choć nieco przekoloryzowany, to jednak porwał miliony nowych fanów na całym świecie. Jednocześnie, po latach marazmu, F1 przeżywa drugą młodość w USA, gdzie do wyścigów w teksańskim Austin oraz Miami dołączą w tym roku uliczne zmagania w centrum Las Vegas.

Naturalną reakcją na sukces Drive to Survive było skopiowanie czy też "zainspirowanie" się tym formatem przez włodarzy MotoGP. Niestety, zrealizowany przez Amazon Prime dokument MotoGP Unlimited okazał się kompletną klapą - przynajmniej pod względem zarażenia sportem milionów nowych fanów.

W kierownictwie Dorny jest wielu naprawdę mądrych gości. Sęk w tym, że wszyscy są Hiszpanami. W pewnym momencie zdali sobie sprawę, że aby wnieść MotoGP na kolejny poziom, potrzebują zupełnie innego, globalnego spojrzenia. Najlepiej z krainy spełnionych snów, czyli USA.

Tak właśnie do Dorny trafił w ostatnich dniach Amerykanin Daniel Rossomondo, który przez blisko dwie dekady zajmował się kwestiami marketingowymi, komercyjnymi i medialnymi w największej lidze koszykarskiej świata, czyli NBA. Nowojorczyk zaczynał swoją karierę sprzedając powierzchnie reklamowe na terenie jednego z najsłynniejszych obiektów sportowo-widowiskowych w USA, Madison Square Garden, a jeszcze do niedawna był jedną z kluczowych postaci w NBA, ostatnio skupiając się na nowych mediach i obszarze digital.

Pracując w NBA, Dan zajmował się nie tylko kwestiami medialnymi i telewizyjnymi, ale także "generowaniem nowych źródeł przychodzi" dla ligi i pozyskiwaniem nowych sponsorów. To on ściągnął do NBA Samsunga czy linie lotnicze Emirates, dlatego podejrzewam, że w najbliższych latach należy się spodziewać nowych, ciekawych partnerów komercyjnych MotoGP. Rossomondo doskonale zna także rynek telewizyjny, bo przez dwa lata pracował w trzeciej największej korporacji mediowej na świecie, Time Warner, jako wiceprezes ds. partnerstw, a przez rok był managerem w nowojorskiej firmie IMG, która jest prawdziwym potentatem na rynku sportowych praw telewizyjnych.

Trzeba przyznać, że Rossomondo ma naprawdę mocne papiery, ale zanim powiecie, że przecież nie jest człowiekiem związanym z MotoGP czy nawet motorsportem w ogóle, pragnę zauważyć, że to samo można powiedzieć o Liberty Media w kontekście Formuły 1, a jednak nie przeszkodziło to Amerykanom w imponującym rozwoju tej serii w ostatnich latach.

Rossomondo nie ma przed sobą łatwego zadania. Z jednej strony to on będzie odpowiadał na negocjacje nowych kontraktów z nadawcami telewizyjnymi z całego świata. Z drugiej będzie także odpowiadał na wspomniany już obszar digital, gdzie MotoGP ma nad czym pracować.

Jako dziennikarz i kibic od kilkunastu lat, rok w rok wykupuję na oficjalnej stronie MotoGP pakiet wideo z dostępem do relacji na żywo i z odtworzenia, zarówno z aktualnych, jak i historycznych wyścigów, treningów i konferencji prasowych. Robiłem to przez lata nawet gdy sam byłem komentatorem MotoGP, bo mogę szybko i sprawnie w każdej chwili i w każdym miejscu odpalić sobie np. warm up przed Grand Prix Wielkiej Brytanii z 2006 roku.

Pod tym względem MotoGP długo było lata świetlne przed F1, ale gdy ta wprowadziła własną usługę tego typu, powaliła motocykle na łopatki. Nie tyle jakością samego serwisu i zakresem opcji, co ceną. Podczas gdy roczny dostęp do relacji MotoGP kosztuje już w tej chwili 119 Euro, plus 18 Euro za dostęp do live timingu, ta sama usługa w przypadku Formuły 1 to wydatek zaledwie 50 Euro.

Trudno przecież zarażać MotoGP nowych kibiców - nawet jeśli tworzy się świetny kontent w social mediach - jeśli relacje telewizyjne trafiają na płatne kanały, a oficjalny pakiet wideo to dla wielu zdecydowanie zbyt duży wydatek. Z drugiej strony organizatorzy MotoGP zarabiają na całe to widowisko właśnie poprzez prawa do relacji telewizyjnych, dlatego nie mogą rozmieniać ich na drobne.

Rossomondo ma więc przed sobą sporo pracy i trudnych decyzji, ale takie balansowanie pomiędzy telewizyjnym modelem B2B a D2C (czyli buisness to buisness vs direct to consumer) było jego specjalnością w NBA. Jednocześnie nowojorczyk trafia do MotoGP w momencie, w którym sport przeżywa nie lada odrodzenie dzięki kapitalnemu formatowi sobotnich sprintów.

Jak wykorzysta je nowy dyrektor do spraw komercyjnych, jaką ma wizję na rozwój MotoGP i jak chce spełnić motocyklowy, amerykański sezon? Dowiemy się tego już podczas… Grand Prix Ameryk w Austin, gdzie na piątek zaplanowano specjalną konferencję prasową z nowym człowiekiem w padoku.

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjêcia
NAS Analytics TAG
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    motul belka 950
    NAS Analytics TAG
    na górê