Kubica o elektrykach - "To jest jak seks z gumową lalką". Rajdowiec przyznał, że wiele razy odrzucał oferty Formuły E
Kilka dni temu Robert Kubica został zaproszony do rozmowy dla włoskiego podcastu Gurulandia. Wywiad, który był prowadzony w luźnej atmosferze, przerodził się w dyskusję o fenomenie elektrycznych samochodów wyścigowych.
W pewnym momencie Kubica zaczął przedstawiać swoje poglądy na temat elektrycznego postępu w wyścigach samochodowych. "Nie jestem przeciwny elektrycznym samochodom wyścigowym. W rzeczywistości miałem oferty z Formuły E i odrzucałem naprawdę spore pieniądze. Jak dla mnie, po prostu, wyścigowy samochód lub bolid muszą hałasować" - stwierdził Kubica.
"Mam takie powiedzenie, choć nie wiem, czy powinienem je wypowiadać na głos... To jest jak seks z gumową lalką. Pamiętam zapach benzyny, jaki unosi się na torze. W roku 2006 byłem w alei serwisowej na testach F1, gdy Alonso przejechał obok bolidem Renault. Poczułem wtedy zapach, który od razu przypomniał mi czasy kartingu" - niespodziewanie dodał polski zawodnik.
Wypowiedź Kubicy odbiła się szerokim echem. Wielu ekspertów uznało słowa Polaka za atak na segment elektrycznych pojazdów. Dużo piszą też o tym portale specjalizujące się w zasilanej prądem motoryzacji, ale czy szczere wyznanie naszego zawodnika jest jakimś problemem?
W rzeczywistości Kubica zawsze był otwarty na nowe wyzwania, co potwierdza jego sportowa ścieżka w WRC, WEC i DTM. Oczywiście, oprócz 99 wyścigów, które ukończył w Formule 1 w latach 2006-2021 dla Saubera, Renault, Williamsa i Alfy Romeo. A że odważył się przyznać, iż osobiście nie lubi Formuły E? Chyba ma do tego prawo? Równie dobrze mógł w podcaście Marco Capelliego i Roberto Vertucciego powiedzieć, że nie jest fanem brukselki. Czy producenci tego specjału atakowaliby wówczas Kubicę za niechęć do zielonego warzywa?
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze