Ścigacz.pl

Kierowca autobusu może stracić uprawnienia do kierowania pojazdem z powodu przekroczenia prędkości w terenie zabudowanym. Problem w tym, że miał on rzekomo wycisnąć z autobusu lepsze przyspieszeniem, niż mają sporotwe Ferrari!

Cała sytuacja miała miejsce w Koszalinie. To właśnie tam fotoradar ITD zrobił zdjęcie autobusu, mknącego 124 km/h. Autobus ruszył z położonego 100 metrów wcześniej przystanku i przy fotoradarze, zdaniem pracowników ITD, mknął już 124 km/h. To oznacza, że rozwinął przyspieszenie na poziomie Ferrari 430 Scuderia, a sam sprint do 124 km/h musiał mu zająć około 5 sekund (takie musi być przyspieszenie, aby na odcinku 100 metrów w ruchu jednostajnie przyspieszonym osiągnąć prędkość 124 km/h). Dowodem wszystkiego ma być zdjęcie z fotoradaru:

Cała sytuacja może mieć dla kierowcy autobusu bardzo dotkliwe konsekwencje. Jeżeli urzędnicy nadal będą upierali się, że kierowca mknął przy fotoradarze 124 km/h, to może on stracić uprawnienia do prowadzenia autobusu, a to oznacza brak możliwości wykonywania zawodu. Na szczęście ITD zapowiedziała kontrolę fotoradaru i jest nadzieja, że ujawnione podczas tej kontroli usterki pozwolą nadzorcy wyjść z całej sytuacji z twarzą. Błędem było już samo wysyłanie zdjęcia, gdyż pracownik ITD mógł zorientować się, że sprawa ta jest bardzo dziwna i że bardziej prawdopodobne jest błędne działanie urządzenia rejestrującego prędkość, niż jazda autobusem po mieście z prędkością ponad 120 km/h. Firma transportowa twierdzi, że nikt nigdy nie rozwinął ich autobusem takiej prędkości i podejrzewa, że rozpędzenie autobusu do tej prędkości nie jest nawet możliwe. Nie wspominając już o warunkach tego konkretnego przypadku, gdy fotoradar był ustawiony 100 metrów a przystankiem.