Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Czy ja gdzieś krytykuję A.Jackowską? Po prostu stwierdzam, że taka jazda nie jest żadnym wyczynem (moim zdaniem!). Dodatkowo ostatnia jej podróż - powrót nastąpił samolotem.... Ja również nie "wstydzę się" czy "boję" skorzystać z pomocy sponsorów, a wręcz robię to bardzo chętnie. Również nigdzie nie stwierdziłem, że zarabianie na podróżach to coś złego, wręcz przeciwnie - łączyć przyjemne z pożytecznym - robić to, co się lubi i jeszcze za to dostawać kasę, no to naprawdę tylko pozazdrościć. Po prostu stwierdziłem, co stwierdzam po raz kolejny, i jeszcze pewnie nie raz stwierdzę, że takie podróżowanie nie robi na mnie wrażenia. Bo akurat właśnie w przypadku Ani jej ostatnie podróże polegają jedynie na jak najszybszym dotarciu do celu (który to ostatnio często nie jest ani daleki ani trudny do osiągnięcia dla przeciętnego zjadacza chleba) i powrocie stamtąd samolotem. Jej pierwsze podróże, gdy dopiero zaczynało się robić głośno, były znacznie ciekawsze (choć i tak troszkę w jej książce wieje troszkę nazbyt samouwielbieniem - to znowu opinia tylko moja i kilku moich znajomych). Przypomnij sobie artykuł tutaj na scigacz.pl o tych kamikaze co polecieli do Indii by stamtąd wrócić na Royal Enfieldach. To dopiero była przygoda! Też byłem na różnych wypadach dalszych i bliższych i jeszcze na wielu zamierzam być. Ale się nimi nie chwalę i nie zamierzam chwalić (chyba że w knajpie przy piwku w gronie znajomych jako podział doświadczeń, ale na pewno nie w internecie). Suma sumarum. Nie krytykuję. Po prostu nie odpowiada mi forma turystyki takiej, jaką uprawia A.J. Za to bardzo mi się podobają wypady takie jak ten czy chłopaków z Urzędowa.