Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Ciekawe co żółty człowiek wykombinował...? Motocykle sportowe z racji swojej budowy mają maksymalnie wyżyłowane silniki, jeśli dodać do nich turbinę to co prawda wzrośnie ich moc w górnym zakresie a więc i szybkość max (którą Japończycy i tak ograniczyli do 300/godz) ale wzrośnie ich waga lub znacznie spadnie żywotność...Hmm, a może żółtki wymyślili aby w ,,niesportowych'' motongach zjechać z pojemnością, wsadzić turbinę i uzyskać moc godną większych silników tak jak to ma miejsce w nowszych samochodach. Niestety i tu awaryjność, koszty napraw i żywotność siników są podstawowym (dla mnie) minusem. Pozostaje więc nadzieja że nowy, doładowany silnik będzie całkiem nową konstrukcją dostosowaną budową i wytrzymałością do turbiny i że trafi do ,,nie sportowych'' maszyn. Tylko po co?...Przecież w ,,cywilnej'' jeździe najważniejszy jest ,,dół'' i przyspieszenie od startu a nie szybkość max którą coraz trudniej wykorzystać a jak wiadomo turbina daje przyrost mocy od średnich obrotów w górę a z dołu wręcz muli silnik...Czyżby chodziło tylko o kolejny gadżet i chwyt marketingowy ?...