Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
KULIKowi mówimy zdecywoanie NIE. Nie rozumiem jego metod nauczania i poglądów. Uważa się za najlepszego instruktora na świecie a tak naprawdę jest zarozumiałym dup***. Wybierając jego szkołę kierowałam się jego wiedzą i tym że jest taki profesjonalny. Jak bardzo się myliłam dowiedziałam się później. Tomek Kulik uważa że 99% szkół prowadzą ludzie, który nie potrafią jeździć - to mówi samo za siebie. Uważa się za pępek świata i że jest najlepszy... a każdy inny instruktor nic nie umie. Czym tak mnie zraził? Brakiem szacunku...już na pierwszej lekcji pokazał jakim jest człowiekiem. Przede wszystkim krzyczał. Dla mnie to nie dopuszczalne. Wydzierał mordę tak, że słychać było na całym Bemowie. Moja pierwsza jazda wyglądała tak, że dostałam motocykl i kazano mi jechać. Bez asekuracji, bez pokazania jak to się robi. A na drugiej godzinie już musiałam jechać bez trzymanki! To jest chore! Uciekłam stamtąd jak najszybciej. I znalazłam szkołę w której miły i cierpiliwy instruktor krok po kroku pomagał mi po traumatycznej przygodzie w kulikowisku znów uwierzyć w siebie. Nauczyłam się perfekcyjnie wykonywać zadania, bez krzyku, z całym zaangażowaniem instruktora. Cieszę się że zmieniłam szkołę, żałuję tylko że musiałam przejść piekło u Kulika. Aha i on tak zawsze podkręśla, że jazda tylko z instruktorem w roli pasażera. Owszem w swoim OSK jechałam z instruktorem, dwa razy. Potem sama wolałam by jechał samochodem - tak jak na egzaminie. Najlepsza nauka to kiedy jesteś sam/sama na motocyklu.... ale i tak pan Tomas Kulik wie lepiej. Odradzam.