Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Przeczytałam artykuł i pomyślałam sobie, że oddałabym resztę życia, żeby mój Syn motocyklista mógł być w szpitalu, nawet pokiereszowany ostro i cierpieć ból ... . Ale tak już nie będzie. Bo mój Syn nie miał tyle szczęścia po ubiegłorocznym wypadku, żeby leżeć w szpitalu. Nie mam już Syna. W każdym razie wiem, że motocykl był dla niego pasją i nałogiem. Czasami sobie myślę, że mogłam prosić, błagać i szantażować Go czymkolwiek, żeby tylko sprzedał motocykl. Może bym Go w ten sposób uratowała. Może. Panowie Motocykliści, uważajcie na siebie! Żyjcie!!!