Turski walczył do samego końca
Kilkukrotny Mistrz Polski w rajdach samochodowych, pomimo świetnej kondycji i dobrego przygotowania, nie ukończył RMF Morocco Challenge na upragnionym podium. Jego KTM 500 z nowoczesnym wtryskiem paliwa niestety nie sprostał lokalnemu paliwu i nie pozwolił zakończyć Marcinowi Turskiemu żadnego z etapów rajdu. Ku rozczarowaniu zawodnika, sprzęt odmówił współpracy już po pierwszym tankowaniu pierwszego dnia rajdu. Dzięki ogromnej determinacji, sprawnemu serwisowi i zastosowaniu odpowiednich filtrów udało się wystartować w kolejnych etapach, jednak za każdym razem z podobnym efektem.
- Konfrontacja nowoczesnej technologii z marokańskim paliwem boleśnie przekreśliła moje nadzieje na dobry wynik. Nie poddawałem się do samego końca - codziennie wprowadzałem modyfikacje, które miały zapobiec awarii, jednak z mizernym skutkiem - powiedział po powrocie z Afryki Marcin Turski. - Było to jednak cenne doświadczenie, poznałem swoje możliwości i wiem, że kondycyjnie i sprawnościowo byłem konkurencyjnym zawodnikiem. Ten nieco frustrujący występ tylko zaostrzył mój apetyt na doświadczenia z pustynią i z pewnością przy najbliższej okazji będę chciał udowodnić swoje umiejętności. Kto wie, może podczas Rajdu Dakar?
Trzecia edycja rajdu RMF Morocco Challenge odbyła się w dniach 21-30 października i była najbardziej wymagającą z dotychczasowych.
- Planowałem trudną trasę, ale nie przypuszczałem, że okaże się aż tak ekstremalna. Afryka nas zaskoczyła pogodą, która utrudniała jazdę - przyznał organizator rajdu, Albert Gryszczuk.
Start zawodnika możliwy był dzięki: KTM, TEDEX WRC, DAX MEN i Lamart. Patron medialny: Ścigacz.pl


Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze