Pali³ gumê na k³adce pieszo-rowerowej. Policja ruszy³a w pogoñ. Kolega zablokowa³ radiowóz [FILM]
To jeden z tych materiałów, który na pewno wywoła największą polaryzację waszych głosów.
Już słyszę, jak niektórzy wołają, że bohater nagrania dobrze zrobił, uciekając "niebieskim" po kładce, bo pewnie nie miał chłopina gdzie trenować palenia gumy. Co jeszcze? Że policja nie miała prawa jeździć po tym przejściu, a kolega uciekiniera to prawdziwy przyjaciel, bo zatrzymał szarżujących funkcjonariuszy w radiowozie. I tak dalej. I tak dalej.
Jakoś utarło się, że wszelkiego rodzaju dzikie akcje są uparcie tłumaczone przez część zmotoryzowanych, jakby chodziło bez mała o obronę Częstochowy. Świętego i niepodważalnego prawa motocyklistów do wyrażania siebie, robienia co się podoba i kiedy się podoba. Ale powiedzcie mi, co z ludźmi, którzy mieszkają w pobliżu tej kładki?
Co z osobami, które znalazły się na niej lub mogły znaleźć w chwili, gdy chłopak pędził na złamanie karku po tym wąskim kawałku betonowej ścieżki? Gdzie są prawa tych ludzi? Prawo do spokoju i bezpieczeństwa?
Ja naprawdę rozumiem, że trzeba się wyszumieć. Trzeba odkręcić i patrzeć jak wydechy nabierają karminowej barwy. Odpalić gumę aż do drutów, co może być najlepszą zabawą na świecie. Wbić na koło i poczuć zastrzyk adrenaliny.
Chodzi mi tylko o to, żeby uskuteczniać tego typu hobby w miejscu do tego przeznaczonym. Tak dużo i tak mało zarazem. Nie róbmy tak, żeby ludzie traktowali nas jak przestępców i przysłowiowych dawców nerek. Przecież nie o to chodzi w idei motocyklizmu i wielkiej motocyklowej braci!
A może z tego hasła zostały tylko słowa? I nic więcej. Jak uważacie?
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze