tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Nieudolny jak policjant
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Advertisement
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Nieudolny jak policjant

Autor: Lovtza 2005.09.15, 21:51 9 Drukuj

Do napisania tego krótkiego artykułu zmusiły mnie wydarzenia, których świadkami byliśmy w ciągu ostatnich kilku tygodni. Jest to wypowiedz absolutnie subiektywna i choć na co dzień staram się być w swych opiniach obiektywny, to teraz pewnie wielu się ze mną nie zgodzi.

Mielec, 11 września 2005. W wyniku żenująco nieprofesjonalnej próby zatrzymania motocykla podjętej przez mielecką Policję ginie 25-latek. Żałosne wyjaśnienia rzecznika prasowego policji zrzucające pełną odpowiedzialność na motocyklistę zupełnie rozmijają się z relacjami dziesiątków naocznych świadków. Jeszcze chwila i ku małpiej uciesze samochodziarzy niebiescy zaczną do nas strzelać bez ostrzeżenia, bo przecież jesteśmy tylko dawcami…

Advertisement
NAS Analytics TAG

Co nam mówi Policja

Od lat słyszę w telewizji stremowany głos coraz to innego rzecznika prasowego Policji, wyłuszczającego jak to bardzo nasza ojczysta drogówka w pocie i znoju zabiega o poprawę stanu bezpieczeństwa na naszych drogach. We dnie i w nocy, latem i zimą, na ciągnących się po horyzont autostradach i zakurzonych polnych dróżkach dzielni policjanci w swych wspaniałych radiowozach bronią nas przed zagrożeniami jakie niesie ze sobą współczesny świat pełen seksu i przemocy.

Aby było bardziej interesująco dowiaduję się przy okazji jak wydatnie poprawiła się skuteczność działań policji, aby kilka zdań później usłyszeć o ile wzrosła ilość wypadków, trupów i kierowców zatrzymanych po pijaku. Wy też to zauważyliście? Widocznie ilość zabitych na drogach nie ma żadnego związku z oceną skuteczności działań policji.

W każdym bądź razie podobno, gdy jadę puszką to życzliwy policjant chroni mnie przed dawcami na motocyklach, ale gdy jadę motocyklem najbardziej zagrożony czuje się właśnie przez samochodziarzy. Ciekawe uczucie. Tym bardziej, że całe to gadanie o bezpieczeństwie sprawia wrażenie oderwanego od rzeczywistości, zupełnie jakby po zakończeniu swojej zmiany policyjne załogi pakowały się do samolotu i wracały do domu… w np. Holandii. Ciągłe gadanie, że to „nadmierna prędkość” i że „jazda pod wpływem” na pewno ma jakieś podstawy, ale nie rozwiązuje problemu. Przynosi natomiast proste i szybkie wyjaśnienie zwalniające z konieczności wnikania w praprzyczyny obecnego stanu rzeczy.

Co robi Policja?

Jakie jest główne zadanie drogówki na codzień? Otóż jest to ciężka praca poborców podatkowych. Mowa tu oczywiście o podatku od prędkości nazywanym oficjalnie mandatem karnym za przekroczenia prędkości. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności przytłaczająca większość radiowozów jakie widzę w czasie polowań z suszarką ustawiona jest za górką, za zakrętem, pod koniec długiej pustej prostej, lub za przystankiem. Oczywiście w takim miejscu, gdzie nie ma to żadnego wpływu na bezpieczeństwo i gdzie ofiara nie ma już szans na naciśnięcie hamulca. W końcu chodzi o kasę i wyrobienie „planu sprzedaży”. Tam gdzie są naprawdę niebezpieczne odcinki Policji się nie widuje. Ludzie w takich miejscach jeżdżą w końcu ostrożniej, więc nie da się tak dobrze zarobić. Pozwolę sobie zatem przytoczyć kilka ostatnich znanych mi przykładów policyjnego profesjonalizmu.

Gdy późnym wieczorem robi się spokojnie na ulicach, zdarza się mi i kilku znajomym skoczyć gdzieś pod centrum handlowe aby polatać po winklach i rondach. W powietrzu senny szum wentylatorów miesza się z łopotaniem reklamowych flag. Od czasu do czasu po parkingu leniwie przetoczy się Lanos z łysymi ochraniaczami w środku. Centrum jest już zamknięte, ruch zerowy. Cisza i spokój, do najbliższych osiedli kawał drogi. Wystarczy, że pokręcimy się po uliczkach kilka minut i to bez wygłupiania się, a za chwile przyjeżdża radiowóz i zaczyna się stała procedura: straszenie, sprawdzanie dokumentów, szukanie dziury w całym… Wszystko oczywiście dla poprawy statystyk wypadkowości.

Kilka tygodni temu doskonałą ilustracją profesjonalizmu policji był wypadek w którym uczestniczył nasz redakcyjny kolega. Na rozlanym na zakręcie oleju motocykl zaliczył klasyczną glebę, po której ani nasz kolega, ani jego rumak niestety nie nadawali się dalszej jazdy. Policjanci nie wdając się w szczegóły od razu orzekli winę motocyklisty (niezachowanie należytej ostrożności) i wobec odmowy przyjęcia mandatu skierowali sprawę do sądu grodzkiego. Dodać należy, iż cała sytuacja miała miejsce przy wielu świadkach i przy prędkości jak najbardziej przepisowej, co potwierdzają uszkodzenia motocykla.

Aby było zabawniej policjanci odmówili oddania motocykla obecnym na miejscu kolegom poszkodowanego, tylko przekazali uszkodzony motocykl do odwiezienia na policyjny parking laweciarzom – w końcu działa od zlecenia to też jakiś grosz…

Niezwykle rozczarowującym wydarzeniem było storpedowanie Kryterium Freestyle w Rykach przez komendanta powiatowego nadkom. Marka Kowalczyka. Opis całego zdarzenia już wam przedstawiliśmy w naszym serwisie. Najbardziej szokuje tutaj fakt, iż impreza która miała dać okazję wyszalenia się w bezpiecznych warunkach została zablokowana przez Policję pod pretekstem troski o publiczne bezpieczeństwo. Kryterium Freestyle przygotowano z myślą o ściągnięciu z ulic ludzi którzy na drodze publicznej mogą stwarzać zagrożenie swoimi trikami. Niestety zabroniono im jeździć po wydzielonym terenie z dala od samochodów, przechodniów i wysokich krawężników. Chłopaki tak czy siak będą jeździć na kole, z tym że teraz po ulicach.

Zapewne tak nadkom Kowalczyk rozumie poprawianie bezpieczeństwa publicznego, ale moim prywatnym zdaniem to przykład zdumiewającej bezmyślności.

Nie tak całkiem dawno słychać było o próbie zatrzymania motocyklisty w Wielkopolsce, gdzie sfrustrowany policjant pokusił się o oddanie strzałów ostrzegawczych. Jestem pod wrażeniem stanowczości funkcjonariusza. Bez strzałów ostrzegawczych poradzili sobie natomiast z zatrzymaniem motocyklisty policjanci mieleckiej prewencji. W zgodnej opinii dziesiątków naocznych świadków funkcjonariusze rozmyślnie zajechali radiowozem drogę motocykliście w taki sposób, że bezpieczne wyhamowanie było już niemożliwe. Chłopak zginął na wyniku odniesionych obrażeń. Zaskakująco zgodne zeznania obserwatorów mówiące o zablokowaniu drogi i otwarciu drzwi radiowozu dla poprawienia „skuteczności” zatrzymania przyprawiają o ciarki na plecach i budzą niedowierzanie. Gdzie my żyjemy?

Towarzyszące temu żałosne wyjaśnienia policjantów spychające całą winę na motocyklistę nawet w spokojnych ludziach budzą natomiast wściekłość. Czy tego chłopaka zabili policjanci? Zapewne nie, nie staję w jego obronie gdyż nie zatrzymując się do kontroli mógł przewidzieć konsekwencje swoich poczynań. Gdyby jechał przepisowo i zatrzymał się do kontroli to na pewno ciągle byłby między nami. Natomiast czy policjanci przyczynili się do jego śmierci, bądź wręcz czy ją nieumyślnie spowodowali? Podejmując tak nieudolne działania na pewno tak. Od profesjonalistów oczekuję bowiem profesjonalizmu.

Tych zaledwie kilka wydarzeń to przerażający komunikat mówiący wprost, iż nasza Policja nie potrafi poradzić sobie z problemem piractwa drogowego. I nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie ta impotencja została wyleczona.

Czego nie potrafi Policja?

Jak pokazały ostatnie dni, są w polskiej Policji funkcjonariusze, którzy nie potrafią podjąć podstawowych działań służbowych bez sprowadzania na otoczenie zagrożenia zdrowia i życia. Niestety zdolności intelektualne niektórych funkcjonariuszy okazały się niewystarczające do zadań bardziej skomplikowanych, niż okładanie pałą kiboli.

Życie pokazuje iż nasza policja nie potrafi podjąć żadnych konstruktywnych działań zmierzających do poprawy bezpieczeństwa na drogach. Coroczna akcja „Znicz” i wakacyjny „Bezpieczny Powrót” nie robią wrażenia już nawet na małolatach ślepo zafascynowanych pracą w Policji. Nigdy nie słyszałem, aby Policja pokusiła się o zorganizowanie jakiejkolwiek akcji, czy też imprezy, gdzie starałaby się dotrzeć do motocyklistów, przekazać swój punkt widzenia. To przecież wymaga tyle pracy, a kto za to zapłaci? Natomiast niebiescy doskonale dają sobie radę z ucinaniem wszelkich prób poprawy bezpieczeństwa przez samych obywateli…

Policja nie jest konsekwentna w swoich działaniach. W każdej robocie niebieskich widać słomiany zapał. Sztandarowym tego przykładem jest tutaj akcja ograniczenia prędkości w Warszawie do 50 km/h sprzed 3 lat. Przez miesiąc, gdy na każdej ulicy za przystankiem czaił się patrol z suszarką faktycznie udało się wymusić na kierowcach wolniejszą jazdę. Niestety już kilka miesięcy później sytuacja wróciła do normy i każdy od tamtej pory tnie stołecznymi ulicami tyle ile uważa za stosowne.

Fotoradary i inne środki „nieinwazyjnej” kontroli kierowców miały być postrachem wszelkiej maści wariatów drogowych. Szybko okazało się, że jest ich za mało i w Polskich warunkach są one mało skuteczne. Wiosną dobiegły nas słuchy o nie oznakowanych motocyklach policyjnych które miały rejestrować na kamerach wykroczenia drogowe bez zatrzymywania kierującego. Do dnia dzisiejszego nie udało nam się potwierdzić ich istnienia.

To co mnie osobiście niezwykle irytuje w postawie policjantów to ich paniczny lęk przed przyznaniem się do błędów. Choćby takich jak ten w Mielcu. Wszędzie słyszę o „ogromnych prędkościach”, „szaleńcach”, „dawcach”, co przedstawia motocyklistów jako bezmyślnych debili siejących postrach wśród staruszek i dzieci.

Jak to się dzieje, że tak tęgie głowy w policyjnych sztabach jeszcze nie rozwiązały problemu kontroli prędkości? W zgodnej opinii Policji, mediów i samochodziarzy zawsze winni jesteśmy tylko my. Sam jeżdżę szybko, o wiele za szybko. Co z tego, jeśli po mieście ciągle wyprzedza mnie jakiś narwaniec w katamaranie? Czy moja Yamaha rozpędzona do 120 km/h jest dla postronnych ludzi większym zagrożeniem niż rozpędzony do tej samej prędkości Opel Omega napakowany dresiarzami? Śmiem wątpić. Bezdyskusyjnie natomiast ja jestem lepszym kozłem ofiarnym – bo przecież wiadomo że jestem dawcą.

Smutne jest to, że Policja nie potrafi uczyć się i wyciągać wniosków ze swego postępowania i z tego co się dzieje wokół. Wg antropologów taka zdolność to jeden z podstawowych przejawów inteligencji. Czy to oznacza, że Policja nie jest inteligentna? Nie wiem, wiem natomiast tyle, że „problem” motocyklistów na drogach co roku wraca jak bumerang. Co roku też od coraz to nowego rzecznika Policji słyszymy o „ogromnych prędkościach” i zdecydowanych działaniach funkcjonariuszy na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego. Czyli cały czas ten sam odgrzewany w mikrofali kotlet. Kotlet po tylu latach odgrzewania zupełnie niezjadliwy.

Co to wszystko dla nas oznacza?

W Policji może zmienił się sprzęt, pewnie są lepsze radiowozy, pojawiły się komputery, ale ciągle wśród wielu funkcjonariuszy funkcjonują zomowskie metody pracy nad obywatelem. Tak się składa, iż Policja ma za zadanie egzekwowanie prawa. Z tym nie będę polemizował, daleki jestem od haseł typu CHWDP. Powiem więcej – mam do Policji szacunek i gdy ostatnio przyłapany zostałem na przekroczeniu prędkości, to pokornie zatrzymałem się i dostałem mandat. Kłopoty zaczynają się natomiast wtedy, gdy Policja bierze się za egzekwowanie prawa, w szczególności prawa o ruchu drogowym, co nas interesuje najbardziej. Brak w tym bowiem pomysłu i konsekwencji.

To, że większość ludzi w Polsce jeździ zbyt szybko wynika z faktu, że „u nas wszyscy tak jeżdżą”. Gdy jadę w Warszawie Puławską mniej niż 100 km/h (ograniczenie do 50 km/h) to wszyscy patrzą na mnie jak na zawalidrogę. Gdy natomiast przejeżdżam przez niemieckie miasteczko z prędkością większą niż 50 km/h czuje się jak pospolita menta, bo tam wszyscy trzymają się przepisów, których łamanie stawia człowieka w jednoznacznie nieprzychylnym świetle.

Na polskich drogach nigdy nie było bezpiecznie i chyba nigdy nie będzie. Faktem, którym dziennikarze i policjanci nigdy się nie posługują jest to, iż zdecydowana większość wypadków z udziałem motocykli powodowana jest przez kierowców samochodów. Skąd zatem ta nagonka na motocyklistów? Pewnie stad, że jesteśmy wymarzonym obiektem do czepiania się. Przez to wszystko, to właśnie my jesteśmy traktowani w kategoriach zagrożenia dla innych i to my będziemy zwalczani. Nawet jeśli statystyki dowodzą iż to samochodziarze są tak naprawdę zagrożeniem dla nas.Istotne jest, aby z zewnątrz było widać że policja coś robi w sprawie poprawy bezpieczeństwa.

Ku chwale ojczyzny

Nie będzie szacunku dla Policji, jeśli ona sama sobie na to nie zapracuje. Takimi działaniami jakie „podziwialiśmy” ostatnio szacunku nie da się zbudować. Bardzo myli się ten, kto sądzi, że szacunek można wymusić na ludziach restrykcyjnymi działaniami. Kolejny rzecznik prasowy znów będzie zawodził stremowanym głosem o ogromnych prędkościach, dawcach i nie zatrzymywaniu się do kontroli.

Opowiadam się jak najbardziej za tym, aby na ulicach było bezpieczniej, ale strzelanie na postrach, brak chęci uczenia się i taranowanie innych uczestników ruchu na drodze do niczego dobrego nie prowadzi. Gdy tak sie nad tym wszystkim się zastanowię to nie mogę opędzić się od myśli, że dowcipy o policjantach coś jednak w sobie mają...

Podyskutuj o tym na forum...

Advertisement
NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
Advertisement
NAS Analytics TAG
Komentarze 9
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

NAS Analytics TAG
Tagi

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    NAS Analytics TAG
    na górę