tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Na samym wstępie powiem że jestem motocyklistą, - komentarz
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Komentarze 45
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: KajoZG 06.09.2014 19:50

Na samym wstępie powiem że jestem motocyklistą, jeżdżę na R1 i na prawdę LUBIĘ ZAPIER*** ale puszkarze mają sporo racji. Wina jest po obu stronach, ale bardziej po stronie motocyklisty niż kierowcy auta. Niewielu kierowców ma jakikolwiek kontakt ze sportem motorowym, nie ma żadnego doświadczenia z takimi prędkościami jak na filmie i 90% nie oceni prawidłowo ani prędkości motocykla, ani sytuacji, ani nic. Ci ludzie się po prostu na tym nie znają i nie mają takiego obowiązku. Do zapier*** jest tor a ulica do normalnej jazdy, w tym także dla ślepych, głuchych, emerytów z czasem reakcji wynoszącym kilka lat. Dla tego to my jako, "lepsi" bardziej kumaci, doświadczeni kierowcy musimy myśleć za kierowców aut a nie odwrotnie, bo oni się po prostu na tym nie znają i nie mają o motocyklach zielonego pojęcia. Ja jak jadę 300km/h za miastem po jednopasmówce wiem że nikt się nie spodziewa, że jadę z taką prędkością i na bank ktoś mi wymusi, bo to pewne jak amen w pacierzu. Dla tego zawsze jak widzę jakieś auto czy skrzyżowanie przed sobą zwalniam do normalnej prędkości. Nie koniecznie przepisowej ale chodziarz w miarę normalnej dla większości użytkowników dróg. Każdy kto ma trochę oleju w głowie domyśli się widząc ścigacza na drodze że raczej nie jedzie przepisowo i trzeba brać spory margines błędu dla takich ludzi ale nikt nie zrobi marginesu kilka razy większego od normy. Do tego w razie wypadku jesteśmy narażeni na dużo gorsze konsekwencję i to my musimy dbać o własne tyłki. Wracając do sytuacji na filmie. Tak, faktycznie kierowca wymusił pierwszeństwo więc ponosi część winy ale motocyklista BARDZO mocno przekraczał prędkość i nastąpiło właśnie to o czym mówiłem. Dla tego motocyklista także ponosi część winy. Jak ktoś już wcześniej mądrze napisał "to właśnie jest wypadek" czyli nieszczęśliwe połączenie niesprzyjających okoliczności. Obaj kierowcy popełnili błędy i to w złym miejscu dla tego skutki niestety są tragiczne. Różnica między kierowcami jest taka że jeden łamał przepisy dla dobrej zabawy, a drugi niechcący. Ten co chciał się bawić zapłacił za to najwyższą cenę ale świadomie podjął decyzję i niestety musiał za nią zapłacić, dla tego nie powinniśmy czepiać kierowców bo takie zdarzenia to zazwyczaj właśnie cena naszej zabawy. Ja też świadomie podejmuje ryzyko, znam cenę swojej zabawy i jestem wstanie za nią zapłacić. Gdy ktoś mi wymusi pierwszeństwo gdy będę jechał 3x za szybko, nie będę miał pretensji do kierowcy który mnie zabił, ani też nie będę żałował zabawy, bo jestem jednym z tych którzy zawsze mówią, odważni nie żyją wiecznie ale ostrożni nie żyją wcale, a gdy umrę to w przynajmniej robiąc to co kocham. Teraz Wy musicie podjąć decyzję. Jesteście w stanie zapłacić za swoją zabawę, czy wolicie się nie bawić? Wybór należy do was, a tym czasem niech zmarłem ziemia lekką będzie i niech Bóg ma go w swojej opiece. Szerokości na niebieskich autostradach bracie i lewa w górę dla Ciebie a Twa śmierć nie pójdzie na marne bo kampania na pewno nie jedno życie uratuje. Lewa w górę także dla was bracia i szerokości na drodze. Oby nikt z was nie trafił na tak nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Pozdro.

Odpowiedz
Autor: bastek00 09.09.2014 12:10

Zgodzę się z Tobą, ale tylko w części... tej dotyczącej własnej odpowiedzialności za przekraczanie prędkości. O ile karą dla nas będzie wypadek a w jego wyniku obrażenia lub śmierć to również ukarać należy osobę, która np wymusi nam pierwszeństwo w wyniku czego dojdzie do kolizji. Nie ma czegoś takiego jak napisałeś - "niechcący". Jeżdżę na motocyklu, również szybko... o wiele za szybko. Ale także samochodem, no i również nie wolno. Ale... nie wyjeżdżam przed koło rowerzystom, skuterowcom czy motocyklistom. Wolę zaczekać niż pomylić się w ocenie prędkości. Nie chcę być jak ten cham, którego raz widziałem co wyprzedził rowerzystę a potem skręcił w prawo przed nim i biedak wpadł na samochód. Nie ma pojęcia "niechcący" - raczej NIE MYŚLĄCY. Dlaczego prawie w ciągu każdej jazdy na moto co najmniej raz czy dwa ktoś nam zajeżdża drogę? Ja tego nie robię. Nie wymuszam z podporządkowanych. Jak widzę, że ktoś wyjeżdża nie zatrzymując się na STOP-ie ogarnia mnie czerwona gorączka, a ustąp to znaczy jeśli ktoś jedzie to i tak masz się zatrzymać a nie śmignąć bo najwyżej zahamuje. Próbuje nam się wmówić, że zabija prędkość, że to ona jest powodem kolizji. Głupota - to powód. I jeszcze kilka - chamstwo, ponieważ ktoś myśli że ma furę za 100 tys, bezmyślność - przecież lepiej dać po hamulcach skoro przejechałem zjazd, bez zwracania uwagi czy ktoś jedzie za mną. Szczytem dla mnie są jadący lewym czy środkowym pasem gdy prawy jest wolny. Albo Ci co na światłach ustawiają się na lewym, a potem jak mnie to spotkało przedwczoraj nagle wyjeżdżają pod koła bo przecież prawy idzie. Ehh... cofnąć immunitety posłom, bo przykład idzie z góry a nam wymyślają kary - to chyba nie demokracja i sprawiedliwość?

Odpowiedz

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę