Zakopianka: kolejny motocyklista zginął na patelniach na Chabówce
W ostatni weekend na niesławnym fragmencie zakopianki - patelniach na Chabówce, zginął 27-letni motocyklista z Krakowa. To już siódma ofiara, która straciła życie na tym niebezpiecznym odcinku. Nie o same wyścigi jednak chodzi, ale też o lekceważenie przez zarządcę drogi niebezpieczeństwa na tym odcinku.
Patelnie Chabówka to jeden z najbardziej jaskrawych przykładów motocyklowej patologii w Polsce. Fragment ruchliwej drogi publicznej część motocyklistów traktuje jak tor i organizuje tutaj "MotoGP Chabówka", czyli parodię wyścigów. Na kilku zakrętach, wśród odbywającego się ruchu stwarzają oni gigantyczne zagrożenie nie tylko dla siebie, ale także innych uczestników ruchu.
Na domiar złego, odcinek ten posiada fatalne zabezpieczenia. Zastosowane tutaj wysokie bariery energochłonne mają odsłonięte podpory, które, w razie kolizji z motocyklistą, niemal zawsze powodują poważne obrażenia, a często nawet natychmiastową śmierć. Zarządca drogi wydaje się nie widzieć tego problemu, uznając zapewne, jak to zwykle bywa w polskich instytucjach, że motocykle nie istnieją.
Od dnia otwarcia zmodernizowanego odcinka zakopianki na Chabówce, czyli od 2009 roku, doszło tutaj do 22 wypadków, z czego 15 z udziałem motocykli. Znacznie gorzej wyglądają jednak statystyki ofiar śmiertelnych - aż 7 z 8 zgonów to motocykliści. Ostatnią ofiarą jest krakowianin, który na jednym z łuków stracił panowanie nad maszyną i z impetem uderzył w podporę bariery. Mimo szybko przeprowadzonej akcji ratunkowej nie udało się go uratować.
Nie wiadomo czy 27-latek po prostu tamtędy przejeżdżał, czy brał udział w nielegalnych wyścigach. Nie ma to w tej sytuacji większego znaczenia - jest bardzo prawdopodobne, że gdyby infrastruktura była odpowiednio przystosowana do pojazdów innych niż osobowe, życie tego człowieka dałoby się uratować.
Niestety, mamy obawy, że zwiększenie przez zarządcę drogi stopnia bezpieczeństwa na tym odcinku, zachęciłoby motocyklistów biorących udział w nielegalnych wyścigach do zwiększonej aktywności. Sytuacja wydaje się patowa - patologia kwitnie, policja nie daje rady, a kolejni motocykliści giną, jak ginęli. Obserwując jak problem z motocyklami rozwiązała Gdynia, czy Mielec, spodziewamy się wkrótce na tym fragmencie zakopianki zakazu ruchu dla motocykli.
Komentarze 6
Pokaż wszystkie komentarzeselekcja naturalna
OdpowiedzJak w Gdyni niby poradzili sobie z kwestią wyścigów motocyklowych? Jedynie co teraz powstrzymuje amatorów MotoGP to dziury na Władysława IV...
OdpowiedzNa Mulholland Drive tez sa bariery z odslonietymi podporami, i co ?
OdpowiedzNie ma co winić zarządcę drogi za wypadki motocyklistów. Sam jestem motocyklistą i jeździłem tą drogą wiele razy i motocyklem i samochodem z racji tego że mieszkam w rejonie. Jak się jeździ z ...
OdpowiedzNiestety nie wszyscy myślą, życie weryfikuje, przykre bo to potem mówi się że wszyscy tak jeżdżą
OdpowiedzMyślę, że wystarczy jechać zgodnie z przepisami.
OdpowiedzDzięki. Bardzo pouczający i wiele wnoszący do dyskusji komentarz. Skoro tak Ci dobrze idzie myślenie, to daj znać czy w razie gdyby jednak nie każdy podzielał Twój punkt widzenia i zafundował Ci hi-sida/slizg, to czy chciałbyś go zakończyć w barierkach/gilotynach ?
OdpowiedzJak ktoś się nie zgadza z tym że trzeba jeździć zgodnie z przepisami i ginie na drodze to trzeba się cieszyć jeżeli ginie sam a nie zabija innych przy okazji.
OdpowiedzOczywiście, że wystarczy. Jednak przypadki chodzą po ludziach, każdy może się zagapić lub przeliczyć np że swoimi umiejętnościami. Prawda jest taka że polskie przepisy budowlane w kwestii dróg mają głęboko w poważaniu motocyklistów. Widział ktoś GDZIEKOLWIEK w Polsce bariery z osłoniętymi podporami? Pewnie ze nie, bo zawsze wybiera się najtańszy projekt i najtańszego wykonawcę, no a skoro nie ma obowiązku zakładania takich osłon to po co zwiększać koszt budowy... Nie myślę tu o "ścigantach" tylko o zwykłych użytkownikach dróg. Nie ma statystyk mówiących o przyczynach śmierci/urazów a myślę że w przypadku motocyklistów podpory barier byłyby w pierwszej trójce.
OdpowiedzDokładnie tak. Zawsze wszyscy są winni, tylko nie my.
Odpowiedz