Ju¿ w 2030 roku ma byæ w Polsce tyle elektrycznych aut, co spalinowych motocykli obecnie. To gigantyczny wzrost
W 2016 roku ówczesny premier Mateusz Morawiecki zapowiadał, że w 2025 roku po polskich drogach będzie jeździło milion elektryków. Było to ambitne założenie w ramach "Planu rozwoju elektromobilności w Polsce".
Okazało się, że plany są zbyt ambitne, bo Polacy nie chcą kupować elektrycznych pojazdów. Między innymi z tego powodu w połowie 2021 roku ruszył program "Mój elektryk", w ramach którego osoby fizyczne mogą uzyskać aż 18 tys. zł dopłaty, a w przypadku posiadania Karty Dużej Rodziny nawet 27 tys. zł do pojazdu na prąd.
Pieniądze oczywiście nieco poprawiły sytuację, ale nieznacznie. Pod koniec grudnia 2023 roku po polskich drogach jeździło zaledwie 98 tys. samochodów osobowych z napędem elektrycznym. Okazuje się, że 2025 rok mamy za pasem, a do miliona elektryków brakuje bardzo, bardzo dużo.
Przy okazji sprawdźmy jeszcze, jak wygląda sytuacja z elektrycznymi jednośladami, które program "Mój elektryk" również obejmuje, ale w niższych kwotach. Na koniec grudnia 2023 roku flota elektrycznych motorowerów i motocykli w Polsce składała się z 19,5 tys. sztuk. Jeśli porównamy liczbę motocykli spalinowych, która wynosi ponad 1,5 mln egzemplarzy, okazuje się, że elektryczne jednoślady to zaledwie 1,3 proc.
Polacy nie są skłonni do zakupu elektrycznych samochodów i motocykli, ale to przecież da się zmienić. Przypomnijmy, że w tzw. kamieniach milowych zawartych w KPO znalazły się dwa ważne punkty. Pierwszy to podatek od posiadania pojazdu emitującego spaliny, a drugi to opłata rejestracyjna. W przypadku podatku od spalinowca nowy podatek ma pojawić się już w 2026 roku.
Druga opłata zostanie wprowadzona jeszcze wcześniej, na początku przyszłego roku. Co prawda zasady opodatkowania nie są jeszcze znane, ale możemy być pewni, że opłaty będą uderzać w posiadaczy pojazdów z silnikami konwencjonalnymi. Innymi słowy, skoro marchewka nie działa, pojawi się kijek. Polacy mają jeździć elektrykami, czy tego chcą, czy nie, ale to nie zostanie powiedziane wprost. Spalinowce zwyczajnie będą się coraz mniej opłacać ze względu na nowe daniny, strefy ograniczonego ruchu dla benzyniaków i diesli, itd.
Jak do zagadnienia podchodzi nowy rząd? Odpowiedź znajdziemy w opublikowanym ostatnio projekcie ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych, który pojawił się na stronach Rządowego Centrum Legislacyjnego. Nowy rząd spodziewa się, że już za dwa lata liczba elektryków ulegnie... potrojeniu, natomiast w 2029 roku osiągniemy pułap miliona pojazdów zasilanych prądem z gniazdka. Do 2030 roku elektrycznych aut ma być tyle, ile obecnie jest zarejestrowanych w Polsce motocykli, czyli 1,5 mln.
Swoją drogą, te wszystkie elektryczne pojazdy nie jeżdżą przecież na wodę, dlatego resort przewiduje również wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną w transporcie. O ile w obecnym roku ma być to 581 GWh, to już w 2030 r. na zasilenie elektrycznych cudów techniki będzie potrzeba 6433 GWh. Tej energii na pewno nie uda się pozyskać w całości z "czystych" źródeł.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze