Ścigacz.pl

Dojechali aż do Seraka, czyli na wysokości 1351 metrów n.p.m., a potem zniknęli jak kamfora. Wiadomo jedynie, że motocyklistów było trzech.

Do zdarzenia doszło 20 stycznia br. Motocykliści pojawili się na pokrytym śniegiem, ale przetartym szlaku głównego grzbietu Jeseników. Tym razem nie chodzi jednak o polskich chuliganów, bo według ustaleń dyrekcji Obszaru Chronionego Jeseniki, zmotoryzowani fani rajdów po górach wyjechali z Małej Morawki w Czechach.

O nielegalnym rajdzie po terenach chronionych została poinformowana policja oraz lokalne władze. Pierwsze sygnały dotarły od turystów będących na szlakach. Pomimo wysłania na miejsce zdarzenia kilku patroli, nie udało się ująć motocyklistów. Dyrekcja Obszaru Ochronnego Jaseniki poinformowała natomiast, że zmotoryzowani poniszczyli duże połacie kosodrzewiny i pokaleczyli drzewa.

Warto przypomnieć, że za podobną przygodę, ale w czeskich Karkonoszach, czterech motocyklistów zapłaciło w 2021 roku grzywny po 100 tys. koron, wówczas około 18 tys. zł. W tamtej sprawie motocykliści przejechali prawie całe Karkonosze poruszając się po ściśle chronionej strefie między Horni Misecky, a Obri Dol. Przemieszczali się też po ogrodzie Karkonoszy pod Studnicną Górą. Zdaniem władz parku motocykliści zagrozili, między innymi, lęgowisku sokoła wędrownego i zimowisku cietrzewia.

Ale wówczas sprawców ujęto praktycznie od razu. Jeden z motocyklistów został zatrzymany niedaleko szczytu Śnieżka przy schronisku Luční Bouda. Pozostali w osadzie Horni Mísecky. Ponieważ uczestnicy rajdu po głównym grzbiecie Jeseników nie zostali zatrzymani, czeskie władze proszą wszystkie osoby, które mają jakiekolwiek informacje o sprawcach, o kontakt w tej sprawie.