Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Egzamin w zasadzie trudny nie jest. Za wyjatkiem tego, że nie zdałem dzisiaj (pierwsze podejście). Na moto (XJ6) wsiadłem po raz pierwszy w życiu na kursie. Przejeździłem rzetelnie plac. Nie robiłem błędów - wolny slalom z ósemkami, szybki i pozostałe elementy powtarzałem do wyrzygania. Na 2 godziny placu na kursie, nie potrąciłem pachołka, nie podparłem się nogą, odwracałem łeb przed każdym skrętem. Żadnego błędu. Dzisiaj zgubiła mnie pewność siebie, że już dobrze jeżdżę (przynajmniej plac). Spaliłem się już na ósemce. Podparłem się w obu przejazdach. Moto takie samo jak na kursie, jednak nie mogłem na nim równowagi utrzymać. Co prawda lało jak cholera, ale przecież trzeba jeździć w każdych warunkach. Zresztą kilka placów na kursie robiłem też w deszczu. Jak już zakończyłem, to powiedział, że i tak by mi nie zaliczył Nie mam odpowiedzi na to dlaczego nie zdałem. Nie zgodzę się z tym, że jak ktoś jeździ moto, to zda. Dzisiaj ze mną oblało (plac) dwóch, którzy przyjechali na swoich moto - skręconych na A2 XJ6. Oni mieli wyczute te motory. Spaliłem się na egzaminie i tyle. Teraz ochłonę na urlopie, dobiorę trochę godzin i znów na egzamin.