Motocyklista wyl±dowa³ na dachu samochodu. Efekt zbyt pó¼no u¿ytych hamulców? [FILM]
Do zdarzenia doszło wczoraj na autostradzie D1 w kierunku miasta słowackiego Trnawa. Motocyklista miał bardzo dużo szczęścia.
W wypadku uczestniczyły cztery pojazdy, ale bez wątpienia najwięcej szczęścia w nieszczęściu miał kierowca motocykla, który zbyt późno skorzystał z hamulców.
Jadący lewym pasem motocyklista prowadzący szosowo-turystyczne BMW GS 1250 prawdopodobnie zbyt późno dostrzegł spowolnienie ruchu pojazdów i wbił się w tył osobówki. Sytuacja była bardzo groźna. Zresztą leżący motocykl po chwili zostaje staranowany przez kolejne auto, wcześniej uderzone przez następny pojazd.
Tak wygląda wiele wypadków na autostradach, bo prędkości są wysokie a odległości między pojazdami często niewielkie. Stąd karambole, w których uczestniczą nie dwa pojazdy, ale więcej.
Ale pomimo groźnie wyglądającej krasy, motocyklista nie odniósł żadnych obrażeń, bo przeleciał przez kierownicę swojego BMW i precyzyjnie wylądował czterema literami na dachu samochodu. Możecie sobie wyobrazić, co myślał w tej chwili? Ze swoich drogowych potyczek pamiętam, że po pierwsze dokonuje się przeglądu organizmu, czy coś boli bardziej niż powinno. Jeśli nie, nastepne co się czuje, to ogromna ulga.
Tak mi się wydaje, że siedząc na tym dachu, ten chłopak musiał czuć coś podobnego. Po prostu niewypowiedzianą ulgę, odprężenie, że sobie całkiem wygodnie jedzie dalej przez życie, chociaż aktualnie już nie na motocyklu. Ale smuteczek z powodu destrukcji motocykla przychodzi później.
No właśnie, ciekawe dlaczego ten samochód wciąż się porusza, pomimo kraksy? Przecież kierowca musiał poczuć to uderzenie w tył. Może ze względów bezpieczeństwa planował gdzieś zjechać? Chociaż na tym odcinku raczej nie ma gdzie. Jak myślicie?
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze