Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Ludziska wyluzujcie, motocykl obok wściekłej teściowej i wzrastającej szansy na syfa jest kolejną niebezpieczną rzeczą jaką możemy mieć w życiu. Kto chce żyć wiecznie nie powinien wsiadać na ten szalony pojazd. A na serio- nastała moda na motocykle więc jeździć chcą wszyscy. Nie wszyscy jednak na prawdę chcą i mają do tego smykałkę. Kiedyś nie było super szkół jazdy ani głupawych ograniczeń wiekowych, podobnie jak mało było dobrych maszyn. Kto chciał jeździć ten ciułał każdy grosz na maszynę i uczył się jeździć na wszystkim co mieli koledzy, dla tego na kurs PJ szedł zazwyczaj umiejąc jeździć na wszystkim co miało dwa koła.Nikt specjalnie nie liczył na szkołę jazdy ani na instruktorów, a bywało że nawet egzamin zadawało się na własnej maszynie (jak ja w 1986r). Kto pokonał przeciwności i kupił w końcu np wymarzoną Japonię ten uczył się dalej nie licząc na elektronikę w motocyklu której nie było. Również wtedy motocykliści nie byli nieśmiertelni, niemniej ginęli rzadziej bo wiedzieli że niema zmiłuj, że jeśli chcą jeździć i żyć to muszą liczyć tylko na siebie, nie na jakąś szkołę jazdy czy elektronikę w motocyklu która ma obecnie zastępować zdrowy rozsądek, umiejętności jazdy i Anioła Stróża...