Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Według mnie artykuł zamiast niejako rozgrzeszać motocyklistów powinien być o tym jak praktycznie połączyć radość z jazdy z bezpieczeństwem. Jeżdżę i motorem i samochodem. Wiem jak to wygląda z obu perspektyw. Najczęstszą przyczyną wszelkich nazwijmy to "sytuacji pod bramkowych" jest różnica w dynamice i widoczności motoru i samochodu. Gdy jadę samochodem i widzę, że moto z tyłu ma zamiar mnie wyprzedzić robię mu trochę miejsca. Większość kierowców samochodów gdy zauważy moto reaguje przesadnie, albo gwałtowanie zjeżdżają na bok robiąc miejsce i niejako zmuszając do wyprzedzenia albo wręcz przeciwnie, robią wszystko aby przeszkodzić, wręcz zajechać drogę. Gdy jeżdżę moto stosuję metodę zalecaną przez motocyklistów policyjnych z highway patrol z USA - unikać jazdy w martwym polu lusterek, poruszać się odrobinę szybciej od zastanego ruchu drogowego. Uzurpować sobie prawo do drogi jak kierowca tira ale poruszać się zwinnie jak pojazd o gabarytach roweru. Im szybciej jedziemy tym więcej nieprzewidzianych sytuacji można napotkać. Odpowiedni ubiór - doceni każdy kto chociaż 20cm jechał tyłkiem po asfalcie. Rozpędzać się do takich prędkości z jakich jesteśmy w stanie awaryjnie wyhamować. Jazda po mieście to nieustanna walka o życie w polskich warunkach - tylko umiejętności i zdolność przewidywania co może nas spotkać może pomóc aby uniknąć najgorszego. A zamiast lektury komentowanego artykułu polecam książkę "motocyklista doskonały" - tam też znajdują się statystyki, tyle że wiedza i wnioski z nich płynące mogą uratować od gleby.