Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 44
Pokaż wszystkie komentarzeWielu z przedmówców winą za wypadek obarcza motocykl, rzekomo zbyt duży i zbyt mocny. Ludzie,BEZ JAJ !!! Przecież Gladius to zaledwie 72 konna pierdziawka z 64 Nm silniczkiem. Wszak poszkodowany miał 32 lata i po ukończeniu kursu na PJ miał zyskać prawo do nabycia motocykli o największych mocach. Sądząc po jego wieku do takiego właśnie zakupu się sposobił, bo zazwyczaj ludzie kochający motocykle zaczynają przygodę z nimi znacznie wcześniej i wtedy z racji przepisów ograniczających im moc motongów kupują maszyny słabsze. Motocykle nie zabijają, robią to ludzie którym brak umiejętności i wyobraźni...
OdpowiedzNajwyraźniej nie wiesz o czym piszesz. Jeżli Gladius zachowuje się podobnie jak SV650 którą sam posiadam i która ma ten sam silnik (i te same parametry), która przyspiesza w 3,6s do setki, idzie na gumę bez żadnych sztuczek czy strzałów ze sprzęgła i blokuje tylne koło przy ciut zbyt szybkim odjeciu gazu to rzeczywiście Gladius może nie być najlepszym motocyklem do nauki.
OdpowiedzMylisz się kolego to nie tylko ale aż 72 konie! Jeżdżę no moto od szkraba czyli 25 lat począwszy od rometa i pamiętam w wieku 15 lat swoja pierwszą jazdę na ETZ 250 jak na trzecim biegu odkręciłem manetkę i pociągło mnie do tyłu a manetki nie miałem jak zluzować bo się trzymałem palcami i dopiero po "odcięciu " opanowałem moto, ale z takim skutkiem że pół dnia nogi mi się trzęsły, od tamtej pory zawsze mam respekt do każdej maszyny a to tylko było 21 koni. Kursant nie umiał jeździć a dostał takiego potwora i to są skutki.
OdpowiedzKolego, nie bagatelizuję mocy motocykla niemniej biorę pod uwagę ,,zapobiegliwość'' naszego rządu który wymyślił stopniowane zależnie od wieku PJ. W tym wypadku pechowy kursant po zdaniu egzaminu mógłby od razu nabyć najmocniejszą maszynę. Nie wiek powinien być wytyczną uprawiającą do jazdy na moto o danej mocy lecz praktyka i liczba przejechanych km na mniejszych maszynach. W tym wypadku mamy do czynienia od razu z pechowcem który od razu na kursie dostał za mocne moto i zginął...
OdpowiedzMoim zdaniem zdaniem na kursie i egzaminie powinny być jednak słabsze maszyny. To co kupisz po zdaniu prawa jazdy to już twoja sprawa, twoja odpowiedzialność. Ale na kursie powinien być taki sprzęt, żeby kursant potrafił go ogarnąć i nauczył się korzystać z pełnego zakresu obrotów. Co z tego że dadzą mu mocny motocykl jeśli na kursie nie przekroczy 50kmh i co za tym idzie będzie jeździł może do 4 biegu i 3-4tys obrotów.
OdpowiedzNie jest jego problem, tylko nas wszystkich. Jak sie nauczy ogarniac Vke Gladiusa do 4tys to bedzie umiał znacznie wiecej niz gdyby ciagnal do odciecia tyrana 20 lat YBRke. Zreszta nikt nie kaze zaczynac od nielimitowanej kategorii A! Na A1 dzieje sie dokladnie to co mowisz. Poza tym nawet na samym egzaminie lecisz trasami z conajmniej 70tka i zdziwilbys sie jak zap***** tymi gladiusami kursanci po slalomie :) Przeciez ten wypadek to nie jest 1 gosc na 100, ta droga przeszly juz tysiace. Juz pomijam fakt, ze lepszym startem do kolejnej maszyny jest umiejetnosc ogarniania ciezkiego motocykla do srednich obrotow, niz zylowanie 120kg 150tki.
OdpowiedzJa po kursie od razu siadłem z "L" YBR 250 na YAMAHE XVS1300A, ponad 300 kg - jeżdżę już 3ci sezon i przejechałem nią kilkanaście tyś km i jakoś żyję. Jeżeli ktoś ma zamiast mózgu kalafior to i na skuterze się zabije. Oczywiście wypadki się zdarzają i jeszcze nie wiadomo czy wogóle była jakaś wina kursanta.
Odpowiedz