Oficjalnie - koniec wyścigów motocyklowych na Pikes Peak
Organizatorzy "Wyścigu do Chmur" zdecydowali o odwołaniu rywalizacji motocykli w przyszłorocznej edycji imprezy. Przyczyną jest oczywiście śmiertelny wypadek Carlina Dunne’a. Trasa wyścigu w obecnym kształcie nie spełnia wymogów bezpieczeństwa dla jednośladów.
Decyzja ta wisiała w powietrzu od samego momentu wypadku Carlina Dunne’a. Ten niezwykle doświadczony zawodnik na ostatnich metrach najechał na nierówność asfaltu i wypadł z drogi. Rada Dyrektorów wyścigu wyszła z założenia, że skoro przydarzyło się to "królowi Pikes Peak", czterokrotnemu zwycięzcy, to kolejne ofiary są tylko kwestią czasu.
Ducati robi szkolenie otwarte dla wszystkich! Testy motocykli Ducati i trening pod okiem instruktorów
Trenuj kontrolę nad swoim motocyklem i testuj najnowsze modele Ducati. Prestiżowa impreza szkoleniowa po raz pierwszy organizowana jest w nowej formule. Nie musisz mieć motocykla Ducati, by wziąć udział w Ducati Riding Experience na torze w pobliżu Warszawy. Instruktorami będą członkowie renomowanej grupy Janusza Czai, czyli JC Group. Całodniowa impreza z testami nowych motocykli Ducati i wyżywieniem już lada moment:
Poznaj szczegóły i zapisz się >>W wydanym komunikacie prasowym powiadomiono, że w tej chwili organizatorzy szacują, jak mocno brak rywalizacji motocyklistów wpłynie na ogólny bilans imprezy. W dotychczasowej historii wyścigu, liczącej 97 edycji, jednoślady brały udział tylko w 41 z nich. Pikes Peak to był i jest przede wszystkim wyścig samochodowy.
Decyzja Rady Dyrektorów dotyczy jak na razie tylko przyszłorocznej edycji wyścigu Pikes Peak. Możliwe, że po analizie trasy i możliwości ustawienia urządzeń zwiększających bezpieczeństwo motocyklistów, wrócą oni na Górę w kolejnych sezonach. Z drugiej strony bardzo możliwe, że przy obecnych osiągach motocykli i rozwijanych prędkościach, opcja bezpiecznego pokonania trasy i walki i kolejny rekord się wyczerpała. Wystarczy obejrzeć przejazd tegorocznego zwycięzcy i jak na razie ostatniego rekordzisty Pikes Peak Renniego Scaysbrooke’a.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze