Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Niezly artykul. Sam bylem dostawca przez rok. Przedewszystkim nie zgadzam sie z ta koniecznoscia braku wyobrazni. Moj pierwszy (i jedyny wypadek!) byl po miesiacu pracy, zupelnie nie zawioniony z mojej winy, skonczyl sie trwalym kalectwem (nie operacyjne - przynajmniej w ramach powszechnej, darmowej opieki zdrowotnej :/ uszkodzenie stawu kolanowego). Wtedy wlasnie doszedlem do wniosku ze wyobraznia to wlasnie najwazniejsza rzecz w tej robocie. Oczywiscie pozniej jezdzilem przez miasto, nieraz przejezdzajac przez caly Krakow tam i spowrotem, na kazdych swiatlach po drodze przynajmniej raz przejezdzajac na czerwonym, wpychajac sie, jezdzac po chodnikach, po 13 godzin, w zimie nawet w grubym sniegu czy gololedzi, jednak wobraznia odemnie juz nie odstepowala. Zawsze mialem oczy dookola glowy i przewidywalem wszystko co moze sie stac i nigdy nie robilem np. manewru ktorego bym nie byl pewny. Nie mozna inaczej, bo ulice pelne sa kompletnych kretynow za kierownicami samochodow, rowerow czy nawet idacych na wlasnych butach, a zachowania kierowcow samochodow nie raz przyprawiaja chec odeslania takiego delikwenta do szpitala psychiatrycznego. Na zakonczenie jeszcze dwa filmiki z mojej pracy, tak do podpiecia pod artykul jako ciekawostke: http://www.youtube.com/watch?v=Fv7ak8EVsfs http://video.google.com/videoplay?docid=-2002019340198102393&ei=7hXbSaT6JYTz-Abfk7RM&q=pizzalife