Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Prawda jest taka, że MC wśród motocyklistów to odpowiednik kiboli wśród fanów piłki nożnej. Są mocni tylko w grupie, zamiast szalików noszą kamizelki, uwielbiają zaczepiać (i bić) właścicieli innych kamizelek, wyznaczają "swój teren", są przeważnie bez wykształcenia i trudnią się różnymi profesjami niezgodnymi z prawem. Do tego bezczelnie roszczą sobie prawo do, uwaga, "legalizacji barw". Paranoja. Wiele razy byłem na zlotach motocyklowych, gdzie organizator był spoza Kongresu, i widziałem jak zachowują się ludzie z MC. Bezczelnie chcą wjechać za darmo (bo to zlot na "ich terenie"), aż organizator musi wzywać ochronę, żeby ich spacyfikowała. Raz pozwolono im wjechać na teren zlotu i zachowywali się jak naćpane i pijane bydło. Szukali zaczepki i prawie doszło do bijatyki. To są motocykliści? To są kibole, którzy jeżdżą na motocyklach! Jeśli chodzi o umiejętności jazdy, to nie znam żadnego członka MC, który brałby udział w zawodach motocyklowych (ale może wyjątki się zdarzają). Więcej ludzi którzy dobrze jeżdżą i startują w zawodach jest chyba nawet wśród dziadków zrzeszonych w PRM-ie.