Czy Chińczycy tak jak Europejczycy lubią się sami oszukiwać? Czyli o tym jak Brytyjczycy niechcący pomogli rozwinąć niemiecką gospodarkę
Po drugiej wojnie światowej Wielka Brytania w celu ochrony własnego rynku wprowadziła obowiązek umieszczania informacji o kraju produkcji danego przedmiotu. Spodziewano się, że napis "Made in Germany" wystarczy, aby Brytyjczycy nie kupowali towarów od niedawnego wroga numer jeden. Szybko jednak okazało się, że towary z Niemiec są dużo lepszej jakości niż rodzime brytyjskie. Później to już poleciało, wszystko, co niemieckie zostało owiane legendą niezniszczalności. Jeśli jakość pasowała z ceną to konsument przymykał oko na niedawne winy producenta. U nas w Polsce nadal uważa się produkcję niemiecką za solidną i wysokiej jakości. Jakieś ziarno prawdy zresztą w tym jest.
I oto w marcu 2023 w Chinach debiutuje niemiecki skuter marki Victoria o pojemności 250cc. Na portalu newmotor.com.cn czytelnik chiński dowiaduje się, że Victoria produkowała motocykle już w 1901 roku. Zapewne wtedy dziadek czytelnika utrzymywał się z własnego poletka ryżowego i tuczonej na boku świnki. A Niemcy już mieli motocykle!
Skuter w stylu retro, w towarzystwie młodej europejskiej uśmiechniętej właścicielki robi wrażenie. Wielu chińczyków fascynuje się kulturą świata zachodniego, dobrze jest więc pokazać pojazd właśnie w takim ujęciu. Skoro jednak artykuł traktuje o premierze motocykla w chinach to nie może zabraknąć i chińskiej towarzyszki. Sielankowy piknik pod opatrzonym logo Victoria baldachimem wydaje się aż za słodki. Patrząc na zdjęcie zastanawiam się gdzie na tym skuterze uda się zmieścić koszyk, składane krzesełka czy stolik. Nie ważne, grunt, że pięknie to wszystko wygląda.
Już w tym momencie chiński czytelnik może mieć chrapkę na ten skuter, a to dopiero początek "cudów". Jak na niemiecki motocykl przystało, mamy pełen wypas.
Wszystko mający wyświetlacz TFT ma nawet nawigację. Za zatrzymanie motocykla odpowiada układ ABS produkcji Nissin a za amortyzację zawieszenie KYB. Motocykl posiada również system bezkluczykowy. Nie zabrakło też pełnego oświetlenia LED.
Chłodzona cieczą, wywodząca się z włoskiej technologii, jednostka napędowa generuje ponad 24 KM i 22,2 Nm.
Cena? Niecałe 22 tys. Juanów, przy średniej pensji na poziomie 8500 Juanów to całkiem nie tanio. No, ale niemiecka jakość musi kosztować…
Tyle tylko, że na jednym ze zdjęć wprawne oko zobaczy niewiele znaczący dla Europejczyka szczegół - naklejkę z napisem LJ250T-G.
Naklejka ta wydaje się tylko psuć obraz pięknego motocykla retro, ale Chińczyk obeznany z rynkiem motoryzacyjnym zobaczy tam oznaczenie producenta motocykla.
Nie dam sobie ręki uciąć, że to Longjia, bo nie dysponuję numerem VIN tego pojazdu, a i Longjia nie uaktualnia swojej strony od lat. Na jednym z chińskich portali ogłoszeniowych znalazłem jednak bliźniaczy motocykl z numerem VIN zaczynającym się od LRR…
Ogłoszenie z chińskiego portalu, potraktowane przeze mnie translatorem.
To, że my, Europejczycy chętniej kupimy produkowany w chinach motocykl, jeżeli będzie markowany znaną nam nazwą. To jasne. Ideałem byłoby, gdyby ta marka miała jakąś porywającą historię i włosko lub brytyjsko brzmiącą nazwę. Wtedy pochodzenie chińskie praktycznie przestaje zakłócać spokój umysłu posiadacza.
Dziwi mnie jednak to, że Chińczycy łapią się na tak nachalną propagandę. Czyżby był to jeden ze sposobów manifestowania sprzeciwu wobec ustroju? A może po prostu tak jak u nas niemieckość czy europejskość marki podnosi prestiż użytkownika. Zawsze może przecież taki właściciel opowiadać niezmotoryzowanym znajomym, że posiada niemiecki skuter. Nawet flaga odpowiednia jest pod siedzeniem.
Zastanawiacie czy jakość przynajmniej jest niemiecka? Chyba nie bardzo…
Znalazłem jeden komentarz pozostawiony przez właściciela. Muszę jednak przyznać, że nie szukałem jakoś specjalnie długo. Wychodzi jednak na to, że niemiecka nazwa motocykla nie podnosi jego jakości.
"Kupiłem go jesienią ubiegłego roku i zaraz potem zepsuł się ABS.Przewód wymieniałem 3 razy i nadal jest niestabilny. Doszedłem do wniosku, że nie będzie działać poprawnie tak długo, jak będzie padał deszcz lub powietrze będzie wilgotne. Jakiś czas temu zepsuł się włącznik kierunkowskazów, ale po wymianie działał prawidłowo. Jeszcze wczoraj podpora boczna zatrzymała się i znowu uległa awarii... Kontrola jakości jest naprawdę niepokojąca i nie wpadnę ponownie w tę pułapkę."
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzePiszę z pamięci. Pytanie: czy ten napis "Made in Germany" (oraz inne "made in...") nie pochodzi przypadkiem z dużo dawniejszych czasów kiedy brytyjskie wyroby "Trade made" chciały się odróżniać od...
OdpowiedzW sumie tak daleko nie sprawdzałem. Poczytam. Dzięki Panie Marku
Odpowiedz