Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Szczerze to nie każdy musi być motocyklistą w świetle prawa czy też wedle własnego widzimisię, ja zdawałem na starych zasadach i dla mnie cały ten kurs na A był po prostu smieszny idiotyczny i do niczego nie potrzebny. Mój kurs przebiegał tak, że jeździłem 19 godzin po placu, kręciłem ósemki, slalomiki ruszanie ze wzniesienia hamowania awaryjne i tak w kółko, mój instruktor w tym samym czasie jadł sb kanapeczki i popijał herbatke, nie mając bladego pojęcia o szkoleniu, sprzęt też nie powalał niestety bo flota jaką dysponował OSK zamykała się do Suzuki GN 125 GN 250 i Hondy CBF 125. Na miasto wyjechałem uwaga uwaga 1(Jeden) raz w dniu egzaminu 2 godziny przed egzaminem, i niech mi ktoś powie, gdzie ja miałbym niby się nauczyc jazdy w ruchu miejskim i przepisów jadąc raz trasą egzaminacyjną, na całe szczęscie byłem już kierowcą i przepisy znałem, ale co mają powiedzieć inni którzy w ruchu ulicznym nie wiedzą jak się zachować ? Wolałbym uczyć się na dużym sprzęcie niż na jakimś komarku, przynajmniej wiedziałbym jak taka 200 kg maszyna się zachowuje i gdzie są granice, niestety to nie było mi dane, choć kontakt z motocyklami nie był mi tematem obcym. A teraz najważniejsze kto po zdaniu prawa jazdy A na starych zasadach kupuje 250 ? Nikt, bo każdy kto moze dowolny motocykl prowadzić kupuje wymarzony a nie Komarka, motocykl to nie zabawka, trzeba mieć oleju w głowie, pojęcie do kierowania motocyklem i predyspozycje fizyczne. A co do artykułu, stało się brawura kursanta doprowadziła do tego tragicznego zdarzenia instruktor nic nie może zrobić czy jedzie z kursantem czy za. Więc nie ma co obwiniać instruktora OSK, rząd i Bóg jeden jeszcze wie kogo, sam egzamin teraz jest tak przeprowadzany, żeby jak najlepiej przygotować kursantów do ruchu w ulicznej dżungli, bo kultura kierowców blaszaków dalej jest 1000 lat za murzynami.