Ścigacz.pl

Paryż zagroził zakazem używania zasilanych elektrycznie hulajnóg jeśli ich operatorzy nie będą egzekwować ograniczeń prędkości i innych zasad, po tym jak 32-letnia Włoszka mieszkająca w Paryżu została potrącona nad brzegiem Sekwany. Kierująca hulajnogą i jej pasażer uciekli z miejsca zdarzenia. Niestety piesza zmarła.

Mieszkańcy i goście stolicy Francji mają do dyspozycji 15 000 hulajnóg na prąd, ale mogą one poruszać się nie szybciej niż 20 km/h, z jedna osobą na pojeździe i tylko po ulicach lub ścieżkach rowerowych.

Krytycy tego popularnego środka transportu podnoszą, że powyższe zasady są nagminnie ignorowane i łamane, a pozostawione byle gdzie jednoślady zalegają na chodnikach i placach.

Zastępca burmistrza David Belliard, który jest odpowiedzialny za transport w mieście, powiedział w ostatni wtorek, że albo sytuacja się poprawi i elektryczne pojazdy przestaną stanowić problem, a przede wszystkim zagrożenie dla pieszych, albo miasto pozbędzie się ich całkowicie. Belliard dodał również, że "inne miasta już to zrobiły" powołując się na Nowy Jork i Barcelonę, a z lokalnych przypadków, przedmieścia Issy-les-Moulineaux.

Sprawczynię śmiertelnego potrącenia z początku czerwca policja szukała przez 10 dni. W ostatnią sobotę kobieta została oskarżona o nieumyślne spowodowanie śmierci 32-latniej Włoszki. Śmierć kobiety to trzeci od 2019 roku przypadek śmiertelnego potrącenia w Paryżu przez kierujących e-hulajnogami. Ostatnia tragedia ożywiła debatę na temat dopuszczenia urządzeń tego typu do użytku na ulicach miasta.

Zastępca burmistrza wezwał kierownictwo trzech lokalnych operatorów, tj. Lime, Dott i Tier, na rozmowy w ratuszu. Belliard chce między innymi, aby właściciele wypożyczalni ograniczyli prędkość pojazdów do 10 km/h w kilku strefach w centrum Paryża, w których przeważają piesi.  

Ale władze miasta na pewno będą starały się podjąć dyskusję i negocjacje, bo wspomniane sieci wpłacają rocznie do kasy Paryża prawie milion euro. Ich kontrakty obowiązują do października 2022 roku.