Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
miałem podobną sytuację tylko z rowerzystą, omijałem prawą stroną samochód który zjeżdżał z drogi w lewa strone, akcja miała miejsce tuż za winklem, byłem juz na wyskokości przednich drzwi auta jak poczułem uderzenie, szybko wstałem, zebrałem z asfaltu pasażerke i wtedy zauważyłem jakies pozwijane rurki pod moto, jak się później okazało rower. Przyjechała policja i stwierdziła, że moja wina bo nie patrzę w lusterka, a pseudo kolarz który zap*erdalał po zakręcie, oczywiście BEZ KASKU i jak on to powiedział, na zabytkowym rowerze wartym więcej niż mój motor, odszedł bez winy z pozwijanym rowerem do domu... gdzie tu sprawiedliwość?? pogięta klamka(na szczęście tylko, bo do domu 300km), popękane plastiki, mandat, punkty i jak się jeszcze później okazało uszkodzona kostka pasażerki która zakleszczyła się pod moto. Nie chcę nawet myśleć co by było jak bym się o auto jeszcze oparł...