Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Jak raz pozwolę sobie się częściowo nie zgodzić. Zgadzam się, że media zrobią wszystko, żeby mieć czytalność/oglądalność - z tego żyją. Wyważone, stonowane materiały nie przyciągają uwagi, po prostu się ich nie opłaca publikować. Efekty są nierzadko krwiożercze. Z drugiej strony, jeżdżąc od ponad 20-tu lat, zarówno po szosie jak i w terenie, nie mam niestety najlepszej opinii na temat ludzi jeżdżących. Najczęstszym grzechem jest moim zdaniem robienie zupełnie niepotrzebnego hałasu. Przyznajmy się - robimy go. Prędkość? No dobra, są ludzie jeżdżący naprawdę szybko (a mieszkam przy dwupasmówce;) ale zdecydowana większość jeździ rozsądnie - co nie znaczy, że w granicach przepisów. Tyle tylko, że robimy przy tym za dużo hałasu; stawiam dolary przeciwko orzechom, że gdybyśmy jechali tyle ile jeździmy, ale cicho - społeczny sprzeciw byłby dużo mniejszy, bo po prostu bylibyśmy mniej uciążliwi. Inny grzech? Bezmyślność. Ale to już tak samo, jak u samochodziarzy, więc nie będę się rozpisywać. O wspomnianych w artykule offroadowcach mam niestety zdanie jak najgorsze. W mojej okolicy (peryferia dużego miasta) liczne grupy motocykli i quadów sieją spustoszenie. Nie nalezy do rzadkości widok grupy zabawiającej się przekopywaniem świeżo obsianego pola, czy oraniem szkółki leśnej, i to mimo tego, że w najbliższej okolicy są przynajmniej trzy wspaniałe, nieczynne żwirownie i cała masa leśnych szutrówek. To się dzieje co weekend, i gdybym to ja uprawiał te pola - to zapewne za którymś razem sięgnąłbym po jakieś drastyczne środki. Aż dziwne, że nikt jeszcze nikomu i niczego nie odstrzelił. I to jest naprawdę problem. A to dlatego, że wskutek takich działań obserwator traci obiektywizm i zaczyna postrzegać całą populację przez pryzmat jednostek. I gotowe.