Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Chyba Autor chciał włożyć kij w mrowisko. W jednym z artykułów - nie pamiętam, czy to był Lovtza, czy inny redaktor - była taka sentencja, że wszak nikt poważnie nie myśli, iż ścigacze są zrobione po to, by jechać 50, czy 90 km/h. Jak to się ma do bezwzględnego stosowania się do przepisów? Kochani na 2 kółkach - łamiecie przepisy nagminnie, OK my w "puszkach" też. Ale albo rybka, albo przewóz. Żądacie nie wpuszczania z podporządkowanej? Bardzo proszę. Ale nie ma mowy o przekraczaniu 50 na terenie zabudowanym w godzinach 5-23, nie ma "omijania korków" przez przecinanie podwójnej, czy pojedynczej ciągłej, nie ma wyprzedzania (bo jeśli w korku auta się poruszają nawet powoli, to już nie jest omijanie) przed skrzyżowaniem, nie ma wyprzedzania po prawej w terenie zabudowanym, jeśli nie są wyznaczone pasy ruchu, nie ma przekraczania 90 km/h poza terenem zabudowanym na drogach innych niż ekspresowe i autostrady. Wystarczy? Czy Wy nie zdajecie sobie sprawy, że my, co bardziej doświadczeni "puszkowcy". "katamaraniarze", czy jak jeszcze bardziej obelżywie nas zwać, często musimy Was traktować jak małe dzieci, co jak mu się nie da zabawki, to się rozryczy, albo - co jeszcze gorzej - zrobi sobie krzywdę? Autorze - trochę odpowiedzialności za słowo.