Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
prawdą jest, że samochód nie powinien był znaleźć się na skrzyżowaniu, jeśli nie miał pewności, że zdąży je opuścić. tym nie mniej winny jest, moim zdaniem, motocyklista, bo doskonale widział, że ten samochód tam jest, w związku z czym powinien był zachować szczególną ostrożność w zaistniałem sytuacji, czego oczywiście nie zrobił, bo postanowił przykozaczyć. wystarczyło jechać powoli - puszka miałaby czas go zauważyć, a on miałby możliwość zachamowania, gdyby jednak puszka nie zauważyła, dlatego uważam, że sam wypadek zaistniał z wyłącznej winy motocyklisty, który nie zastosował zasady ograniczonego zaufania, ani nie zachował szczególnej ostrożności na skrzyżowaniu. oczywiście, na jego miejscu próbowałbym za wszelką cenę obarczyć winą kierowcę puszki, ale wtedy nie byłbym obiektywny. Niezależnie, kto ma ile racji w tutejszej dyskusji, Santa_Claus ma słuszne spojrzenie na to. Puszka zjebała, że zablokowała - zdarza się... Próbował coś zrobić, żeby odblokować - większość, gdyby tak zjebała, starałaby się naprawić swój błąd. Motocyklista widział z daleka, że sytuacja jest nietypowa, a ruszył, jakby droga była pusta. Jakby mu tam nagle wyjechała karetka, i by w nią uderzył, to też by zwalał na karetkę, bo miał zielone? Z tego, co pamiętam, zielone nie mówi "możesz jechać, choćby nie ważne, co się działo", ani nie mówi też "możesz wyłączyć mózg". W naszych testach na prawko pojawia(ło) się pytanie o sytuację, gdy masz zielone, a z prawej/lewej widzisz kogoś, kto ewidentnie ma zamiar przepierdolić na czerwonym, i odpowiedź "mogę jechać, bo mam zielone", nigdy nie była poprawna - to taka informacja dla tych, którzy chcą się upierać przy tym, że puszki tam nie powinno było być, bo nie miała możliwości opuścić skrzyżowania. Oczywiście to USA, tam przepisy mogą być debilne, tak, jak większość społeczeństwa. Jednak na nasze realia, szczerze wątpię, aby którykolwiek sąd przyznał rację motocykliście.