Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Ja robiłem A na nowych przepisach. Teoria do zdania, trzeba tylko myśleć i znać przepisy. Plac nie jest taki trudny, pod warunkiem że spędzisz na nim większość z godzin które masz do wykorzystania...no właśnie, a co potem z miastem?jak masz B to pół biedy.. Mało tego, na placu jeszcze przymykali oko na prędkości, mówili że nie ma być idealnie, ma być bezpiecznie. Facet sam mówił że jest nacisk na bezpieczeństwo, nikt nie ma się wyrżnąć bo jeszcze "nakopie w dupę". Rok eksperymentalny i tak naprawdę oni sami maja pełne gacie. Od kierownika ośrodka był cichy przykaz, że każdy ma przed egzaminem zrobić sobie parę kółek po placu żeby wyczuć moto i je rozgrzać-bajka. Dopiero potem zaczynasz egzamin. Z tym marudzeniem, że z drugiego motocykla nie ma kontroli bla bla-bullshit. Skrzyżowanie wcześniej instruktor mówi gdzie masz jechać i jedziesz. Jak nie ma okazji powiedzieć gdzie teraz-walisz prosto-tak jak na egzaminie, nie ma komendy to jedziesz prosto. Zresztą na egzaminie egzaminator jechał za mną samochodem, mi jakoś nie wadziło jak to samo robił instruktor, a dogadać się było jeszcze łatwiej. Radio tak było ustawione ze cały czas było mnie słychać, a ja słyszałem jego, w przypadku 2 motocykli to również wydaje się być rozwiązaniem idealnym. I nie mówcie że hałas, nie jeździmy w końcu ryczącymi sportami po 100/h gdzie słychać świst wiatru..