Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
FZ1 na egzamin to debilny pomysl. Uwazam, ze tragedia jest tylko kwestia czasu. Najwazniejsze argumenty: 1. Kazdy z nas, gdy po raz pierwszy wsiada na inne moto potrzebuje czasu zeby sie ze sprzetem dogadac. Czasem wiecej, czasem mniej. 2. Stres zwiazany z egzaminem i faktem, ile za ten egzamin trzeba bylo zaplacic. 3. Material ludzki, mamy tu do czynienia ze swiezakami, - obejrzyjcie sobie na YT filmiki z egzaminow na kat.B - to wlasnie tacy ludzie przyjda zdawac egzaminy. Nie twierdze, ze kazdy "swiezak" to totalny glab bez wyobrazni i pokory, ale predzej czy pozniej trafi sie w koncu taki, ktory zrobi sobie krzywde. To wlasnie egzamin ma byc chwila, ktora oddziela ludzi, ktorzy sie nie nadaja jeszcze lub wcale od tych, ktorzy uzyskaja przepuske do swiata legalnego motocyklizmu. Czyli na pewno pojawia sie ludzie, ktorzy sie po prostu nie nadaja. I teraz pytanie? Czy w teoretycznie cywilizowanym kraju egzamin ten ma polegac na tym, ze jedni przezyja, drudzy sie okalecza, a trzeci zgina?