Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Witam. Zacznę od tego, że też zdawałem w Tarnowie na ostatnią chwile bo 4 stycznia 2013r. jednak przewidziałem tą sytuację i niejako przygotowałem się do niej. Bardzo zależało mi na zdobyciu kat. A i od dłuższego czasu obserwowałem sytuacje w mediach branżowych (instruktorów i ludzi w wodach/mordach nie ma co słuchać) i wiedziałem, że taka sytuacja zaistnieje chociaż według mnie jest ona absurdalna. Prawodawca nie przewidział takiej sytuacji, ustawa była wprowadzana na szybko, a cierpią na tym właśnie tacy ludzie jak Natalia. Moja sytuacja była trochę bardziej skomplikowana bo zdawałem kat. B w innym mieście pod koniec grudnia, a kat. A w Tarnowie. Wiedziałem doskonale, że jeśli nie zdam obu egzaminów za pierwszym razem mogę pożegnać się z wymarzonym prawkiem. Urzędnicy wprowadzili Natalię w błąd, bo mogła zlecić wysłanie papierów do Starostwa po zdaniu kat. A, wydali by plastik bez problemu, a po zdaniu kat. B wyrobić plastik jeszcze raz - koszt 80zł więcej, ale miałaby kategorie na której jej zależało. Zdanie egzaminu nie oznacza uzyskania uprawnień, uprawnienia uzyskuje się gdy Wydział Komunikacji weryfikuje wniosek petenta o wydanie prawa jazdy i rozpoczyna postępowanie administracyjne. Jedynym wyjściem dla Natalii jest zgoda na wydanie kat. A2, czekanie 2 lata i zdawanie egzaminu na kat. A w wieku lat 20stu. Owszem istnieje droga sądowa, ale w mojej opinii pieniądze, czas i nerwy nie są wartę tej gry. Ostatnią deską ratunku jest założenie pozwu grupowego, zwrócenie uwagi na ten problem Ministerstwa Transportu i w rezultacie wydanie rozporządzenia które określałoby "okres przejściowy" dla osób, które mają sytuację jak nasza bohaterka ;)