Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Ekologia ma obecnie niewiele wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, gdyż ekologia (na poziomie konsumenta) to biznes. Wyłącznie. Na biciu na alarm można zarobić. Pomyślmy - co jest większym obciążeniem dla środowiska - zakupić nowy, błyszczący, spełniający wszystkie normy, drogi, hybrydowy pojazd, który emituje niewielkie ilości szkodliwych substancji, czy jeździć jak długo się da czymś, starszym i mniej ekologicznym? Hm? Powszechnie nikt jakoś się nie rozwodzi nad faktem, jak upiorny impakt środowiskowy ma sam fakt wyprodukowania nowego, "ekologicznego" pojazdu, z jego tonami metali rzadkich, tworzyw sztucznych, ekologicznej skóry wyprodukowanej pośrednio z ropy naftowej, wreszcie ekologicznych ogniw złożonych z kadmu, ołowiu i chlorowodorów, etc, etc, etc... I z okresem użytecznym 4 do 7 lat. Wychodzi na to, że z punktu widzenia ochrony środowiska lepszy jest mercedes beczka, który, kopcąc pod niebo, wozi już piąte pokolenie, niż Toyota Prius, która za 5 lat wyląduje na śmietniku albo w generalce... Mała hipokryzja razi, na wielką nie zwraca się uwagi. Jeśli masz dużego psa, wiedz, że Twój pies wprowadza do atmosfery więcej CO2 niż twój samochód. Proszę więc ekologów o uśmiercanie bezpańskich stworzeń w schroniskach, gdyż byłoby to z ekologicznego punktu widzenia uzasadnione.