Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Po kolei. "Jeszcze nigdy nikt mi nie powiedział, że przeszkadza mu dźwięk moich wydechów" - jakoś ciężko dogonić motocyklistę, zatrzymać go i powiedzieć 'ej stary, przesadziłeś montując rynnę do motura' ;) "Jeżeli kogoś denerwuje 10-15 sekund „hałasu” to radzę zgłosić się do psychiatry, bo to może być początek poważnej choroby psychicznej." 10-15 sekund przez jeden motocykl, może być ich kilka. I nawet jeden motor może obudzić dziecko które wcześniej ktoś usypiał przez godzinę... Dalej - 10-15 sekund dla jeden osoby, ale: jedziesz non stop przez załóżmy 30min i dla uproszczenia średnio słyszy to 10 osób (z czego jedna max 10sekund) - i tak generuje to 5h "wkurwu publicznego" + kilka obudzonych dzieci. A jak znajdzie się kilku takich... Poza tym skąd to podejście "że nie każdego stać"...znaczy się że tylko burżuazja motocyklowa ma prawo na hałas? A może wszyscy powinni? Niech każde auto założy przelotówkę i tramwaje puszczają głośne "brumbrum" z głośników, wtedy będzie zajefajnie... Jedynym moim celem było to zwrócenie uwagi na to, że głośny wydech nie poprawi bezpieczeństwa, to trzeba robić poprzez jazdę inteligentną. Inaczej możesz się sparzyć jak założysz, że nawet podczas ryzykownej jazdy ktoś Cię słyszy, a za kółkiem...akurat niesłyszący (tak tak, oni też mają prawka). Co do świateł drogowych jakoś brak Ci argumentów...co z tego, że poprawiają dostrzegalność? W moim przykładzie z samochodem - światła drogowe też poprawią dostrzegalność u pieszych i może oszczędziłoby to 0,00001% wypadków! ALE - przy okazji wygenerowałoby pierdyliardy godzin wkurwu publicznego u innych...czemu znów motocykle mają być świętą krową? Bo jeżdżą szybciej? Jak wsiądę do imprezy wrx to też mam mieć licencję na długie? Osobiście wyznaję zasadę - albo wszyscy, albo nikt, inaczej to prowadzi do schizy, że jedni są *lepsi* na drogach. Jedynym plusem jednośladów jest to, że mogą przeciskać się w korkach (z racji wąskiej budowy), ale cała reszta jak wydech/oświetlenie - czemu miałyby się tyczyć ich inne reguły? Bo ktoś woli polegać na oznajmianiu "oto jadę" na wszystkie możliwe (i uciążliwe) sposoby, zamiast z pokorą przyjąć fakt, że jak się robi niespodziewane rzeczy (jedzie sporo za szybko, wciska w powstałe luki) to pozostałych uczestników ruchu może to zaskoczyć i należy zakładać, że nie będą mnie widzieli.