Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
A teraz moja historyjka: przeczytałem wszystkie te artykuły odradzające kupno mocnego motocykla do nauki. Przeczytałem też mnóstwo tematów na forum z poradami dotyczącymi jazdy motocyklem. Kupiłem CBR 1000F... -pierwszy wyjazd na drogę: jedynka, w pi***, parę metrów bokiem i później dość spokojna przejażdżka -drugi wyjazd na drogę: jedynka ostrożnie, dwójka w pi***, pare metrów bokiem i znów respekt... -trzecia przejażdżka: totalny brak ostrożności jedynka, dwójka trójka w pi***... (wystarczyło trochę mniej szczęścia i nie pisał bym tu teraz) Później zacząłem jeździć ostrożniej. Motocykl został potłuczony (nie przezemnie) przy prędkościach parkingowych w czasie najlepszej pogody... Po naprawach pod koniec sezonu zdecydowałem że sobie te nerwy odreaguję... No i odreagowałem, na zakręcie w który wszedłem za szybko. Teoria z forum, na temat tego, że w takiej sytuacji w zakręcie nie należy hamować, tylko jeszcze bardziej się pochylić na niewiele się przydała... Na zakręcie może i wyhamowałem ze 120 do 40, ale pojechałem prosto.... :)