Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Zgadza się, dorzucanie do pieca nie ma sensu. Ale dla rozluźnienia atmosfery przytoczę, co raz mi się przytrafiło: Jedziemy sobie w 3 motóry. Ja pierwszy. Mijamy z jednych świateł na drugie samochody, 3 pasy drogi jeden pas w remoncie obstawiony takimi śmiesznymi biało-czerwonymi blokadami z plastiku. i nagle oczywiście samochód zajeżdża drogę. W bezczelny sposób ze stojącego korka wyjeżdża kantem jak najbliżej tychże blokad żeby nie dało się go minąć. Tylko ja zdążyłem, 2 osoby za mną nie. No więc zatrzymuję się, zsiadam, z uśmiechem na twarzy odsuwam jedną blokadę, puszczam moich towarzyszy, i z jeszcze większym uśmiechem ustawiam blokadę tak, by uniemożliwić dalszą jazdę kierowcy samochodu (będzie musiał wysiąść i sobie ją odstawić). Wsiadam na motocykl, za kilka sekund zielone, jedziemy. Nie było w zasięgu mojego wzroku, kiedy kolo wreszcie zdecydował się wysiąść z auta, bo raczej na cofanie w tamtych warunkach nie było szans, a zjechał tak blisko lewej, że pozostali uczestnicy mogli go spokojnie mijać bez zbytniego przeszkadzania sobie.