Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Zgodzę się z Tobą Lovtza w tym, że każdy motocyklista musi prędzej, czy później zaliczyć glebę, ale nie zgodzę się co do "syndromu 5000km". Ja jako (jeszcze) skuteromaniak(motomysz :P) pierwszą i zarazem konkretną glebę miałem po 2000km na początku mojego drugiego sezonu. To na szczęście nauczyło mnie, żeby podczas jazdy brać pod uwagę wszelkie czynniki jako potencjalną przyczynę wypadku i odpukać, po tym nie miałem już żadnego wypadku. Obecnie mój staż wynosi 12100km i przesiadam się na moim zdaniem poważny sprzęt(250ccm 34KM) :) Myślę, że jak jesteś w stanie zapanować nad sobą, to da radę przejeździć mnóstwo kilometrów bez jakiejkolwiek gleby* *chyba, że ktoś w ciebie wjedzie :/