Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
OK, ale determinizm, pod tytulem "wszystko juz jest przesadzone" i elektryfikacja nastapi chocby skaly sraly, to dosc ryzykowne stwierdzenie, o ile nie ma oparcia w ekonomii. To ze koszt zawsze placi odbiorca koncowy, to wiemy, ale jesli bedzie sie to wiazalo z jego odczuwalnym zubozeniem, to w najblizszych wyborach moze wygrac dowolna partia, ktora obieca powrot do starego porzadku bez zbyt glebokiego siegania do naszych kieszeni- chocby to bylo ugrupowanie satanistyczno-neofaszystowskie... Z kolei "dodrukowywanie" pieniedzy i liczenie na rozbujanie nowych galezi gospodarki to tylko pobozne zyczenie dopoki kasa nie bedzie sie zgadzac u tego, kto ma to sfinansowac, czyli u klienta koncowego. Prosta recepta na sliczna hiperinflacje. A deklaracje politykow? A czego oni juz nie obiecywali dla paru punktow procentowych (w tym przypadku od "zielonych" i naiwnych)?...