Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Doskonale ciebie rozumiem. Harley rzeczywiście jak stał to robił na mnie lepsze wrażenie niż nie jeden zabudowany motocykl. Tyle że jak stał.... :) bo jak jechał to oprócz dźwięku z japońskim porównywalnym motocyklem przegrywał dosłownie wszystkim. Hamulcami, mocą, przyspieszeniem, prowadzeniem, prześwitem w zakrętach, oświetleniem, pozycją za kierą no i oczywiście ceną. Tutaj jest sedno sprawy bo gdyby ten złom do którego potrzeba kluczy metrycznych, calowych, torxów, imbusów calowych i metrycznych + np. specjalnej dwunastokątnej nasadki do zacisków kosztował 5-10tys PLN to okay. Tyle że te niejeżdżące szroty kosztują kilka razy więcej. Ktoś powie że to amerykańska legenda..... Nooo.... legenda. Taka amerykańska legenda że używa japońskich łożysk, japońskich lag, japońskich gaźników, japońskich albo niemieckich wtryskiwaczy itd. Słowem, począwszy od kilkunastu rodzajów śrub w kilkoma rodzajami gwintów w jednym motocyklu przez popierniczone liczniki zmieniane co prawie sezon a skończywszy na częściach japońskich producentów to jest poprostu kundel nie mający nic wspólnego z hasłami o ameryce o legendzie itd. Dodaj do tego kurtki po 2500 z napisem "made in china" to samo z koszulkami i innymi gadżetami i dochodzimy do jednego wniosku. To jest analny marketing. Chcesz ładny archaiczny motocykl? Rynek jest pełny np. anglików, rusków.... może moto guzzi? Na harley-u się świat nie kończy i dziw bierze że ludzie dorabiają teorię jakie to fajne..... Może wstyd im się przyznać przed lustrem że się wygłupili? Nawet sam Sonny Barger napisał że sam by wolał st1100 niż harley-a gdyby nie statut Hells-ów. Tyle :)