tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Dużo do czytania ale może komuś się przyda w... - Odpowiedz na komentarz
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Odpowiedz na komentarz:

Autor: dawfil 14.11.2018 17:22

Dużo do czytania ale może komuś się przyda w trakcie kupna : Dużo się przez ten okres działo. Moto : Honda CBF 600/ Do tej pory zrobiłem może z 15 tysięcy. Przez taki okres to niemało prawda? Przejdę zatem do konkretów. Prędkość, przyśpieszenie, które potęgowało i dzięki temu serce waliło jak młot powoli przyzwyczajało się . Wyjazd do Lednicy - niefortunnie klocek tylni się skończył tarczę zniszczyło ale jechałem dalej aż do Doruchowa, a następnie do Katowic. Jeździłem zwykłymi, krętymi drogami , nie pchałem się na krajówki czy ekspresówki. Cały czas się uczyłem. Dźwięk przy zapalaniu cały czas mnie podniecał- słychać było ten basik lekki, przy odkręceniu manetki wył i skomlał jak pszczółka. Było kilka momentów niestety że zbyt słabo się kładłem, lub zbyt późno ze względu na pośpiech nie znając drogi robiło mi się w tych chwilach naprawdę ciepło ( najeżdżając na pobocze gdzie zaraz był albo rów albo niezaorane pole). Gdy wyszedłem cudem krzyczałem na siebie w duchu ze debil ze mnie i wariat. NA zakrętach zawsze zwalniałem. Pobyt u mechanika założenie nowej tarczy i dogłębne sprawdzenie. Wynik - udana 5.5 tysięczna Pielgrzymka przez Słowację, Budapeszt, Bośnię i Hercegowinę, Chorwację, Włochy, Austrię i Czechy. Dużo by tu opowiadać ale w skrócie. To właśnie ona zapewniła mi niesamowitych wrażeń- szczególnie Bośniackie zakręty, jak i doświadczeń, których na 80 % nigdzie bym nie podłapał. Jeżdżąc po serpentynach, wzniesieniach byłem razem z resztą moich kompanów- a było nas 8 . Każdy zakręt skłaniał mnie do coraz śmielszych posunięć. Pamiętam jak zacząłem wykorzystywać przeciwskręt- jaki byłem wtedy zadowolony. Obok mnie kumpel- miał on ............. i po jakimś czasie zaczął to samo robić ze swoją. Choć u niego było ciężej niż u mnie większa pojemność. Przed podróżą jeździłem jak na MZ 250, nie potrafiłem się kłaść, kumple mówili mi jedź, ucz sie, nabądź własny sposób. Dobrze postąpili. Niby wcześniej też jeździłem bezpiecznie pasowało mi to, choć tylnia opona była w połowie zjechana tylko. To nie świadczyło o tym że jestem złym motocyklistą. Choć za nic w świecie nie zamieniłbym się na tamte czasy. W trakcie podróży co chwile robiłem fotki opony, bieżnik się coraz bardziej zamykał, byłem dumny z tego że zaczynam kumać o co chodzi. Choć i tak do dzisiaj pozostaje 1 cm do końca :DD Obecnie jestem w Anglii, 2 tysiące km także przebiegła bezproblemowo. Przed wyjazdem znowu pobyt u mechanika- tym razem wymiana wszystkich płynów i regulacja zaworów. Jak go odebrałem aż ciężko było uwierzyć co zrobił z silnikiem : od razu w trakcie zmiany biegów schodził momentalnie z obrotów, na postoju równiutko pracował. Aż do teraz. Całą zimę aż do wiosny będę nim jeździć. Na początku czułem się nieswojo na tych drogach- jest całkiem inna niż w Pl, wchodzenie w zakręty były bardzo ostrożne, a zbyt ostre dawały znać, że wychodzę ledwo ledwo. teraz wiem, że to był strach, który mną kontrolował. Nie kładłem się tak mocno bojąc się o wywrotkę, lub tez zbyt słabo wchodziłem w zakręt. Dziś w piękny słoneczny dzień wchodząc w zakręt słyszę, że coś chrobocze, myślę co jest grane, i w pewnej chwili czuje mój but. Mówię do siebie: Nie do wiary, aż tak nisko było, że zacząłem dotykać stopkę o asfalt. Potem niestety po ochłonięciu stwierdziłem, że nie było to do końca dobre, mały kamyczek i gleba. Choć to było takie piękne. Teraz, gdy pokonuję każdy zakręt czuję, że Henia jest ze mną, prowadzę ją, nadaje jej kierunek a ona posłusznie ugina się wraz z moim ciałem. Gdy robi to ociężale już wiem, że brakuje powietrza w kole. Przypadliśmy sobie do gustu :D Rano, gdy wyjeżdżam do pracy, lub gdy późno kończę jadę całkiem inaczej. Asfalt już nie ten, dużo wilgoci w powietrzu i zimno. Nie kładę się, jeżdżę prosto i hamuję dużo szybciej. Praca zawodowa- kierowca autobusu nauczyła mnie hamować silnikiem i tak praktycznie zawsze to robie, jeżeli chodzi o motocykl. Oszczędzam przy tym klocki hamulcowe i redukuję biegi. Nie wiem jak ma się to do łańcucha, czy się szybciej zużywa. Praktycznie co tydzień, może 2 tygodnie musze podciągać łańcuch. Krótkie odległosci do pracy ( 10 km ) nie sprzyjają napędowi , ale co zrobić. Gdy kończę pracę ( pomimo tego, że muszę sie ubierać, listpad to nie żarty) o niczym innym nie myślę jak tylko zapalić silnik i jechać do domu. Czuję, że jestem stworzony do `motocykla` a on do mnie. Choć liczę na zmiany - w przyszłym roku jak się uda coś dobrego znaleźć , przesiadka na Suzuki GSX 1400. Innego golasa nie widzę jak tylko on!! Powód: Henia stała się dla mnie,,, hmm. jak to się mówi?? Tożsama czy też analogiczna, a może nudna?? No i trochę za mała, jeżeli chodzi o dalsze wypady. Z pewnością motocykliści już doświadczeni zrozumieją mnie :)

Dodaj odpowiedź

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę