Yamaha R1 Rat. Szokuj±cy custom na bazie superbike'a. Zrobi³by¶ to swojej R1?
Kiedy zobaczyłem ten motocykl podczas jednej z customowych "zadym" w mieście od razu zwrócił on moją uwagę. Motocykle klasy Superbike bardzo rzadko poddawane są customowym modyfikacjom, a już na pomysł, by z erjedynki zrobić "szczura" z pewnością nie wpada się często.
Już od momentu debiutu w 1997 roku Yamaha YZF-R1 stała się obiektem pożądania motocyklistów szukających sportowych doznań. Model pierwszej serii produkowanej w latach 1998 - 2002 miał najlepszy w klasie stosunek mocy do masy. Maszyna była niezwykle lekka, ważąc na sucho zaledwie 174 kg. Silnik o pojemności 998 ccm osiągał moc 150 KM. Jeśli dodamy do tego kompaktowe rozmiary i dużą elastyczność silnika, wysokiej jakości zawieszenia i hamulce, otrzymamy obraz bezkompromisowo sportowego motocykla, który we wprawnych rękach był niezwykle szybki na torze i uzależnionym od adrenaliny dawkował ją w naprawdę solidnych porcjach. Erjedynka w kolejnych generacjach produkowana jest do dziś i wciąż cieszy się doskonałą reputacją wśród entuzjastów sportowej jazdy. Tak naprawdę R1 zawsze był i jest motocyklem wyścigowym, skonstruowanym tak, żeby można było nim jeździć po ulicach. YZF-R1 z pierwszej serii jest już dziś traktowany z szacunkiem należnym maszynie zabytkowej, wszak niebawem dołączy do grona youngtimerów, dobrze więc, że właściciel motocykla, który zdecydował się na to, by przeobrazić go w rat bike, zrobił to unikając ingerencji w konstrukcję motocykla. Historię tej Yamahy poznałem z ust Pawła, który wraz z Grześkiem prowadzi w podwarszawskich Markach warsztat motocyklowy Black Dog. W warsztacie oprócz bieżących napraw i serwisu, chłopaki dają upust swej kreatywności tworząc customowe projekty. Prezentowana Yamaha nie jest jednak ich dziełem. Właścicielem motocykla jest ich kolega, który serwisuje swoje motocykle w Black Dog i ma zajawkę na punkcie rat bike’ów. Kiedy więc zobaczył Yamahę R1 w szczurzym stylu nie mógł się jej oprzeć. Motocykl został do Polski sprowadzony ze Szwajcarii i to właśnie tam dokonano wszelkich modyfikacji. Kiedy maszyna trafiła do warsztatu Grześka i Pawła na przedsezonowy serwis okazało się, że jest w doskonałym stanie. Ma przejechane zaledwie 20 tys. kilometrów i nawet w gaźnikach nikt jeszcze nie grzebał, mimo że motocykl opuścił japońską fabrykę w 1999 roku. Wszelkie zmiany dotyczą jedynie strony wizualnej. Motocykl zachował oryginalne elementy karoseryjne, a szczurzy wygląd osiągnięto przy pomocy aerografu i pędzla. By uzyskać widoczny na zdjęciach efekt 3D użyto mastyki, którą w samochodach zabezpiecza się spawy. Stary, choć prawie nowy motocykl sprawia więc podwójną radość. Po pierwsze dlatego, że mimo upływu lat jazda nim wciąż jest bardzo emocjonująca i po drugie dlatego, że swym wyglądem robi furorę wszędzie gdzie się pojawi. Choć w motocyklu nie wprowadzono żadnych istotnych zmian, tylko wtajemniczeni mogą rozpoznać z jakim modelem mamy tu do czynienia i z jakiego okresu pochodzi.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze